Co dzień w pogodny ranek
Tą drogą muszę iść,
A w oknie z za firanek,
Gdzie winogrona liść,
Jej twarz, jak róża biała,
Wygląda ku mnie tam —
Czy nas kto zmówił z sobą?
Nie, — nie wiem sam!...
Sam nie wiem, jak się stało, —
Być może, cuda są:
Dwoje się ust spotkało
I — jam całował ją....
O całus jam nie prosił,
Nie rzekła: „nie!“ lub „dam“...
Jakoś się usta zbiegły —
Jak?... kiedy?... nie wiem sam.
Wietrzyk się pieści z różą,
Nie pyta: kochasz mnie?
Róża się w słońcu nurza,
Niemą rozkoszą tchnie....
My się kochamy wzajem,
Lecz żadne, ręczę wam,
Nie rzekło jeszcze: kocham!...
A czemu?... nie wiem sam....
Ja patrzę w mą niebogę
I cudne roję sny,
Chcę mówić i — nie mogę
I tylko serce drży....
I chciałbym wieczność spędzić
Pod winogronem tam;
Wieczność?.. czy nie za mało?..
Ach! nie wiem, nie wiem sam!..