Mówią mi, że Ideały
To młodości krótki szał,
Jednym targiem świat ten cały,
Prawdą życia — tylko kał!
Mówią mi, że trzeba w masce
Ukryć groźny wzrok i twarz;
Sprzedać prawość możnych łasce,
I przy ustach stawić straż.
Mówią mi, że serce — dzieckiem;
Że ich śmieszą jego łzy,
Gdy w objęciu mar zdradzieckiem
Obłąkańców roi sny;
Że nie miłość, ani wiara
Ten zgrzybiały wspiera świat;
Ale waga, ale miara,
Władza sprytu, cyfr i zdrad!
Mówią mi, — że myśl w człowieku,
To najpierwsza z zysku sług;
Mówią mi — o hańbo wieku!
Że czczą złudą Duch i Bóg!
Że raz oczy przetrzeć trzeba,
By odzyskać trzeźwy wzrok;
I nie tonąć w blaskach nieba,
Ale zimno spojrzeć w mrok.
I pójść śladem za drugiemi,
I głos serca rzucić w pył;
I na wieki sprzedać ziemi
Niestarganych resztę sił!
Bo poezja, pieśń, uczucie,
To blichtr tylko zdradnych larw
W które stroi się zepsucie,
Jak w sukienki cudnych barw!
Mówią mi, — o Boże, Boże!
Wielki Boże ojców mych!
Ty mnie usłysz! gdy w pokorze
Wołam: oświeć, oświeć ich!
Gdzie ich przyszłość? — w jakie progi
Ten szalony dąży ruch?
Co u kresu czeka drogi?
— Gdzie nie czeka Bóg i Duch?!
31. I. 75.
Źródło: Wiersze liryczne, Maria Bartusówna, 1914.