Jak to miło na łące
zbierać kwiaty pachnące.
Kiedy kwiatów się szuka
serce wierszyk ci stuka
(puk, puk).
Jakaś ptaszka spod słonka
śpiewa arię skowronka.
Słońce w wodzie się pali.
Coś tam szumi w oddali.
(Turkot kół? Tupot nóg?)
Wiatr przyjemny do ucha
małą piosnkę nadmuchał.
Teraz połóż się w trawie nawznak.
Na błękicie — obłoki.
Spójrz na świat jasno-oki.
(Turkot kół? Tupot nóg? Łopot flag?)
Ciepłe letnie południe.
(Czy to kroki tak dudnią?
Turkot kół? Tupot nóg? Łopot flag? Stukot butów?)
Ach, pomarzyćbyś mógł...
(Cisza — stuk, cisza — stuk...
Turkot kół? Tupot nóg? Łopot flag? Stukot butów o bruk?)
Tak leniwie się drzemie...
W dali huczy po ziemi
turkot kół, tupot nóg,
stukot butów o bruk.
Bija, bija bruk buty podkute.
(Zamknij oczy i zaśnij!)
Coraz bliżej, wyraźniej...
Ziemia dudni i huczy,
but podkuty w nią tłucze.
Nic nie ujdzie spod nóg!
Wotan kreśli marszrutę.
Już bez traktów, bez dróg
idą buty podkute!...
Już się z ciszy wynurza
pochód butów jak burza!!...
. . . . . . . . . . . . . .
A na łączce, na łące
sen tak czule otula.
Kwitną kwiaty pachnące.
Lulaj, miły mój, lulaj.
Źródło: Sygnały, r. 1939, nr 66.