Jeśli katedra Notre-Dame mnie oszałamia,
gdy ją oglądam w nocy,
to stokroć bardziej drżę, gdy mam zamiar
kobiet wyśpiewać oczy.
Porty naszych pragnień rozlicznych,
miliony sukien, które szeleszczą -
umęczeni w wędrówkach ulicznych
zawsze do was wracamy w porze deszczu.
Drzewa bogate w szum albo łąka,
lub pastwisko spragnionym koniom -
jakże miło w was się zabłąkać,
słuchać, jak wasze kolczyki dzwonią.
Na waszą wieczystą chwałę
niech ten wiersz jak kandelabr świeci.
Śpiewam wasze uda ociężałe,
i zęby, i zausznice z miedzi.