... bo to, widzisz, było tak:
Pewnej nocy... słuchaj... słuchaj...
pewnej nocy... w mieście Wilnie
ojciec znalazł list na stole.
Matka dawno pod Obrazem
spała równym snem głębokim,
a za oknem plotkowała
o szantażach gwiazd Wilenka;
wtedy ojciec w blasku świec
(bo zepsute było światło)
list otworzył i odczytał
i już nie mógł spać do rana.
A w tym liście była wieść,
że narodzić ma się pismo,
które rzeknie do Poezji:
"Na nowe cię pchniemy tory".
Ej, zawrzało w pięknej Polsce,
zapiszczało po Warszawce!
Piszczy, kwiczy Czarna Hewra
zadufanych a przewrotnych.
Ale się proroctwo sprawdza:
oto cztery lata trwa
na pohybel hipokrytom
święta wojna o Poezję...
Lecz ty tego nie rozumiesz,
jeszcze jesteś taka mała!
za to ojciec, ten rozumie,
osmalony prochem walki.
Cóż ty wiesz? że zaraz przyjdzie
księźyc, co się zowie Dzińdzia,
za nim wiatr, co w malwy dmie;
z wiatrem mnóstwo sennych spraw,
we śnie senny motyl Af -
to rozumiesz. Ja już nie.