I jam wszedł między ludzi w niewinności stroju,
Z gorącą wiarą w sercu – ale wiatr światowy
Owiał mnie – i rzucając ołtarz Chrystusowy
Boga, Boga mych ojców wyzwałem do boju!
I piłem upragniony w wątpliwości zdroju,
I karmiłem mą duszę filozofów słowy;
Lecz gdym długo i próżno szukał wiary nowej
I znużony, wyglądał pociechy napoju;
Gdy wejrzenie kobiety, uścisk przyjaciela,
Nie mogły mi powrócić młodych lat wesela –
Wtenczas pojrzałem w Niebo – i Zbawienia godło,
Co niegdyś do Betlejem wschodnich mędrców wiodło,
Błysło mi – i wędrowiec śród puszczy zbłąkany
W wierze znalazłem balsam na duszy mej rany!