Noc prowancka

 O! jak miło w Prowancji, po dziennym upale,
Kiedy słońce, zstępując po niebie bez chmury,
Zatonie jak łódź w morzu, za skalnemi góry,
A księżyc z bladym licem wypłynie wspaniale

 Na rozkwitłe gwiazdami lazurowe fale —
Jak miło wówczas wielbić piękności natury,
Zasłyszeć śpiew słowika, albo szum ponury
Potoku, co na bliskiej roztrąca się skale!

 Piękna nocy Prowancka! — Upały dziennymi
Utrudzony, oddycham w twą samotną ciszę
Jak Farys Mickiewicza, piersiami całymi!

 A gdy śpiew serenady gdzieś z dala posłyszę,
Myślę że los mnie przeniósł do Italskiej ziemi —
I że czarna gondola do snu mnie kołysze!

Czytaj dalej: Zima - Konstanty Gaszyński