Psalm 57

Miserere mei, Deus, miserere mei

Smiłuj się, Panie, czasu mego niepokoja,
W Tobie ufanie kładzie dusza moja.
Niechaj ulęgę w pewnej Twych skrzydeł zasłonie,
Aż bystra zapalczywość i niechęć opłonie.

Ciebie wzywam, Boże mój! Ty iścisz me prośby,
Ty z nieba pomoc mnie ześlesz, a groźby
Złych ludzi w śmiech obrócisz; dobroć wieczny Boże
I prawda Twoja nigdy płoną być nie może.

Mieszkam nie miedzy ludźmi, ale lwy srogimi,
Miedzy źwierzęty mieszkam okrutnymi,
Których język szkodliwiej miecza siecze, których
Zęby oszczepów sroższe i strzał prędkopiórych.

O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba, a światu wszystkiemu
Okaż swoje wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę swoje, niech będzie widoma na oko!

Sieci na mię miotali i tak mię trapili,
Że duszy nieraz ciężko uczynili.
Doły brali pode mną, ale ciż, co brali,
Zdarzył Bóg, że na koniec sami w nie wpadali.

Ochotną myśl, ochotne serce w sobie czuję,
Nowy psalm Panu, nową pieśń gotuję.
Powstań, moje kochanie, powstań, lutni moja!
Ruszwa różanorękiej żarze z jej pokoja.

Ciebie, Panie, po wszytkim świecie przed wszytkimi
Narody sławić będę rymy swymi,
Abowiem Twoja dobroć do nieba przestała,
A prawda nad obłoki głowę ukazała.

O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba, a światu wszytkiemu
Okaż swoje wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę swoje, niech będzie widoma na oko.

Czytaj dalej: 59. Psalm 58 - Jan Kochanowski