Wpatrzeni w nasz ideał święty
Dopóki serce tętni w nas,
Płyniemy doń przez fal odmęty,
Gdzie często zgubny sterczy głaz.
Wkoło nas tłumy pełne szału
Walczą wśród konwulsyjnych drgnień;
My dążąc wciąż do ideału
Niepomni siebie patrzym weń.
Mijają lata: już ramiona
Nie mogą wiosłem fali pruć;
Na pierś się chyli skroń zmęczona,
Opuścić trzeba wierną łódź.
Wielbiono nas, gdyśmy zuchwale
Na głąb się nie wahali iść,
I z brzegów na spienione fale
Laurowy nam rzucano liść.
Mijają lata, skroń się chyli,
Zbliża się kresu smutny dzień:
Ci co dopiero nas wieńczyli,
Zepchną nas w niepamięci cień.