Bajka o szkole

Czasami śni mi się w nocy
(o chwilo marzeń szczęśliwa!),
że siedzę na Smolnej w klasie
i ktoś mię nagle wyrywa...

Czasami śni mi się w nocy
jakaś klasówka koszmarna...
Chcę ściągać — nie mam od kogo
Budzę się — wkoło noc czarna...

Życie jest nasze, jak sztuba:
niejedna „klasówka“ trudzi,
niejeden nas dzwonek budzi,
niejeden nas „belfer“ nudzi...

Ciągle siedzimy na ławce
w oczekiwaniu wyrwania...
I ciągle nam, ciągle grozi
dwója ze sprawowania...

Aż kiedyś przyjdzie godzina,
godzina szczęśliwa bez miary!
pójdziemy po dzwonku ostatnim
do nieba gdzieś na wagary!

Będziemy psocić i broić
i gwiazdom robić kawały
i słońcom dawać kuksańce,
gdyby się z nami nie śmiały!

A dobre duchy, co władną
Niebiosów radosnym turkusem
uśmiechną się do nas łagodnie
i dadzą nam piątkę z minusem...

Bóg zajrzy kiedyś w ów dziennik
i spojrzy na nasze twarze:
i piątkę zostawi na wieki,
a minus starannie wymaże.....

Czytaj dalej: Uśmiech dziecka - Julian Ejsmond