Szedłem raz lasem
Tak od niechcenia,
Szukałem tylko
Chłodu i cienia.
W cieniu ujrzałem
Kwiatek kwitnący,
Jak oczko jasny,
Jak gwiazdka lśniący.
Chciałem go zerwać,
Rzekł do mnie mile:
„Na toż mię zerwiesz,
Bym zwiądł za chwilę?“
Więc wykopałem
Z ziemi go cało,
W ogród zaniosłem
Pod chatkę małą.
I zasadzony
W cichej ustroni
Kwitnie prześlicznie,
I pełen woni.