Kogo tam w nocy unosi koń?
Ojca, na pierś mu syn schyla skroń.
Trwożnego chłopca trzyma przy łonie,
Tuli do piersi, objąwszy w dłonie.
„O! nie tak trwożnie do mnie się tul”
— „Ach patrzaj ojcze to jest olch król,
— „W płaszczu z purpury w złotej koronie.”
„To tylko chmurka co wietrzyk zwionie.”
„ „Kochane dziecię pójdź zemną, pójdź,
„ „Cudnie pobawię, lecz ojca rzuć;
„ „Mam ja nad wodą przecudne kwiaty
„ „A moja matka ma złote szaty.” ”
— „Ojcze! nie słyszysz tych króla słów?
— „Co obiecuje po cichu znów” —
„O! bądź spokojne kochane dziecię,
„To tylko suchym liściem wiatr miecie.”
„ „Czy piękne dziecię iść zemną chcesz?
„ „Moje cię córki popieszczą też.
„ „One i w nocnéj tan wiodą dobie,
„ „Kołysać będą i śpiewać tobie.” ”
— „Ojcze! czy widzisz śród ciemnych chmur
— „Groźne postacie olch króla cór?” —
„Widzę mój synu, to wierzby stare
„Tak dziwne kształty przybrały szare”.
„ „O kocham piękne oblicze twe!
„ „Jeśli nie pójdziesz, to porwę cię” ”
— „Ojcze! ot chwyta mnie w swe ramiona,
— „Bólem przejmuje do głębi łona.”
Ojciec zlękniony czemprędzéj gna,
Łkające dziecię w objęciach ma.
A gdy do domu dopadł trwożliwy,
W jego objęciach był syn — nieżywy.
tłum. Stanisław Budziński (1886)