We własnym łonie człowiek każdy chowa
zagadkę szczęścia, tak jak krzemień szary
ma iskrę w sobie. By wzniecić pożary,
dość stali krzepkiej, która w kamień kowa
i — gryząc — świetlne wydobywa dary.
Lecz ludzie wolą, jak nowe Ikary,
na kruchych skrzydłach latać, kędy płonie
skra błędnych ogni, niźli czerpać z czary
we własnym łonie.
Albo do Boga mówią: »o, Jehowa!
Ty, co wszystkiemi zarządzasz obszary,
daj-że nam szczęścia!« — i złożywszy dłonie
próżno czekają spełnienia swej wiary —
podczas gdy szczęście śpi, jak skra ogniowa,
w ich własnym łonie.