Bracia! jeśli marzenia wam dziecinne prysły
wszystkie w ręku, jak bańki malowane słońcem;
jeśli wiecie, że marność początkiem i końcem
dziś ludzkości, że ręce jej stare obwisły;
a jeśli przecież dotąd te straszne rozmysły
nie złamały wam ducha; jeśli myśli gońcem
w światło dążąc, gardzicie obłudy zaskrońcem
i czujecie w swych piersiach siły szumne wisły:
bracia! dajcie mi ręce! — prawda naszem hasłem!
Bez ułudy i trzeźwo na bój pójdziem święty,
wstrząsnąć świata wulkanem od wieków przygasłym!
Może zadrży w nim ogień w popiołach zaklęty,
może błyśnie i wstanie gwiazdami usiany,
jak geniusz z wiekowego snu odczarowany!