Śnieg na ziemi i drzewa szron gwiaździsty bieli —
a przez białe gałązki niebo łzą błękitną
spada na dół, melodię budząc nieuchwytną
w potrąconych drzew strunach i w śniegów topieli.
Słońce blaski po zmarzłych, skrzących niwach ścieli,
i tęczami diamentu sople lodu kwitną —
a gdy blady wiatr wzruszy drzew koroną szczytną,
perły lecą z drzew cichych, jakby płacz anieli...
Pośród olch rozłzawionych w złotej słońca ciszy
usiedliśmy przy sobie ze wspomnieniem wiosny
pełnej wonnych, majowych, czarownych haszyszy,
szumu dęba, brzóz szeptów i pacierzy sosny;
zima dzisiaj, lecz serce hymn ten jeszcze słyszy —,
pocałunek nas poi — jak niegdyś — miłosny...