Signor Giusseppe Aspirini
kupił aptekę w Abisynii.
Patrzał niewinnie uśmiechnięty,
wtopiwszy myśli w słodki niebyt,
jak mu pociągi i okręty
przywiozły wnet medykamenty
na wielki plac Addis-Abeby.
Przyjemny aspekt na ulicę.
Nazwa: „Apteka pod Księżycem”.
Wtedy nie wiedząc sam, co czyni
tuląc żonę Prozerpinę,
signor Giusseppe Aspirini
chwyta srebrzystą okarynę,
opiece Boga się poleca
i tak pod skwarnym niebem gra:
La Giovinezza, la Giovinezza,
la Giovinezza Piperazyna
ach, eia, eia, alala
Wnet zbiegli z miasta się murzyni.
Każdy z nich mankamenty ma.
„Żelazne ptaki krzywdę czynić”.
Tak stara Abisynka łka.
Srebrzyste lecą samoloty,
każdy z nich piękne bombki ma.
„Ach będzie dzisiaj moc roboty”.
Signor Giuseppe słodko gra
i sielankowy śpiew zaczyna:
La Giovinezza Piperazyna,
Piperazyna Piperazyna,
ach, eia, eia, alala.
„Ach moja droga Prozerpino:
roboty dzisiaj będzie wbród.
Signor Graziani czarnych rani.
Dobrze im! Hańba! Śmierć murzynom!
Lecz nim doszczętnie czarni zginą,
niech do apteki idą wprzód.
Z całego serca rzekę: — naści
na bombki trochę szarej maści.
Niech znają dobroć mą murzyni:
— oto oleum jest ricini”.
i tak co nocy aż do dnia.
Lecz czasem, kiedy z nieba spływa
i olbrzymieję wśród gałęzi
i srebrzy się w królewskich dziwach
prawdziwy, abisyński księżyc,
signor Giusseppe Aspirini
rozmawia z srebrną okaryną
i dziwią wtedy się murzyni.
gdy czarodziejskie dźwięki płyną,
gdy tak się dziwnie pieśń zaczyna
i w ptasich trelach słodko gra:
la Giovinezza Piperazyna,
Piperazyna Piperazyna
ach, eia, eia, alala.
Ale signora Aspirini
martwi malutki jego synek,
co dziwne potworności czyni
i mizdrzy się do Abisynek.
To znów zmartwienie ojcu sprawia:
z młodym ras Gugsą się zabawia,
z młodym ras Destą Mulugetą,
z młodym ras Gęstą Gulugztą.
Więc signor w zapał wpadł ognisty
i tak do syna swego rzecze:
„To wstyd i hańba dla faszysty.
Dla nas igraszki są c z ł o w i e c z e
Przynosisz wstyd i honor plamisz,
bawiąc się co dzień z murzynami!”
I gdy na syna ojciec w krzyk,
to synek ojcu zyg zyg-zyg.
Gdy ojciec zapowiada presje,
to synek ojcu, że ma gdzieś je.
mięknie Giusseppe i do syna:
La Giovinezza Piperazyna
na okarynie tęsknie gra,
ach, eia, eia, alala.
Lecz synek na dwór już wybiega,
gdzie abisyńską brać dostrzega.
Bawi się w berka, w chowanego.
Jął gniew signora Giusseppego
i tak na końcu signor wściekł się,
że popadł w groźną apopleksję
i tak w stolicy Abisynii
umarł Giusseppe Aspirini.
Wtedy to z młodym rasem Gugsą
syn jego grał na dworzu w kukso.
EPITAFIUM
Wdzięczni murzyni Abisynii
taki na grobie dali napis:
Tu śpi Giusseppe Aspirini
pierwszy aptekarz w Abisynii,
sprzedawał szarą maść i lapis,
plastry i oleum ricini,
gdy samoloty krzywdę czynić
on leczyć dzieci i murzyni.
Na grobie srebrna okaryna,
Wiatr w niej cichutko piosnkę gra:
La Giovinezza Piperozyna,
ach, eia, eta, alala.
Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 2.