Panie cenzorze: byliśmy młodzi,
mówiłeś „życie to sztuka trudna”,
lecz zapomniałeś, że się wywodzi
z jednego miasta przezacny ród nasz.
W mieście Piwosze aura szczęśliwa
przy kuflu piwa wszystkim jest bliska.
Tam nawet księżyc, jak kufel piwa,
na jasnem niebie miło połyska.
Tam burmistrz mówił o srebrnych gwiazdach,
wszyscy rzucali w kąt politykę.
W takich zapewne dobrych zajazdach
jawił się siwy staruszek Dickens.
Przypomnij sobie, panie cenzorze,
pogodny „Zajazd z trzema gwiazdami",
jak o księżycu prawił na dworze
dobry poeta — Wątróbka Kamil.
Z tym to poetą panie cenzorze,
spijałeś z piwem słowa najszczersze,
przyjaźń i pokój (czy to być może?)
a później gwiazdy, gwiazdy i wiersze.
Mijają czasy, mijają ludzie.
Jesteś cenzorem w wielkiej stolicy,
a ja w Piwoszach codzień się budzę,
skromny poeta cichej prowincji.
Teraz w „Zajeździe z trzema gwiazdami"
kwitną perrory i polityka.
Burzy się piwo. Tylko czasami
powraca spokój i zaraz znika.
Panie cenzorze: waleczną dłonią
mnożysz codziennie stosy konfiskat,
A mnie w Piwoszach, choć gwiazdy dzwonią,
aura szczęśliwa już nie jest bliska.
Panie cenzorze: twórcze zapędy
duszą się biedne w konfiskat pętli.
Nie mogą nawet spytać „którędy?“,
taki jest chaos, taki jest mętlik.
I jak tu mówić, panie cenzorze,
o mych uniesień twórczych zapałach,
gdy jedno słowo (czy to być może?)
dłoń twa waleczna skonfiskowała.
Panie cenzorze: czy ty pamiętasz,
zajazd pogodny, pana Wątróbkę,
z którym łączyły cię sentymenta,
skoro swój liryzm zmieniał na wódkę?
Panie cenzorze: bardzo cię proszę,
przypomnij sobie o nas czasami,
choć się zmieniło miasto Piwosze
i choć się zmienił Wątróbka Kamil.
Dziś zapomniałeś na pewno o nim,
o tym poecie, panu Wątróbce,
bo krwawe wiersze pisze przy wódce,
a J. K. Weintraub — to mój pseudonim.
Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 3.