Sknera, co zgromadził krocie,
Rozmyślał w wielkim kłopocie,
Komu powierzyć swoje kapitały.
W tym sęk! I to sęk niemały!
"Słuchajcie, kumie, mam trochę grosiwa,
Chować w domu - czysta strata:
To grosz, to złoty, to talar ubywa,
Raz nawet(wstyd powiedzieć) wydałem dukata!
Sam się okradam. Poradzcie mi, kumie,
W swym delikatnym rozumie,
Co począć, przecie was nie bito w ciemię."
"Co począć - chytry kum rzecze -
Po prostu zakopać w ziemię,
Stamtąd i grosz nie uciecze."
Dobra rada! Nocną porą
Biorą zloto, rydle biorą,
Zakopali, przysypali,
Udeptali i tam dalej.
W kilka dni przyszła skąpcowi ochota
Zajrzeć do złota,
A złota ani śladu. Rozważa i duma,
Nareszcie idzie do kuma:
"Kumie, jeszcze raz tej nocy,
Zażądam waszej pomocy:
Zebrałem wór dukatów; niech razem z tamtymi
Idzie do ziemi."
Złodziej-kum myśląc, że bez mozołu
Wszystko ułowi,
Co wprzódy ukradł, znów schował do dołu.
W to graj skąpcowi!
Znowu do domu swoje skarby bierze,
I wyleczony z wady, poprzysięga szczerze,
Dzielić się z przyjaciółmi zebranym dobytkiem,
Użyć owoców pracy; a kum odszedł z kwitkiem.
Stąd to nauka, prawdziwa, choć krótka,
Że można i oszusta wystrychnąć na dudka.