Starzec i trzej młodzieńcy

Zgrzy­bia­ły sta­rzec sa­dził płon­kę małą.
Trzech mło­dzień­ców, co tam sta­ło,
Śmie­jąc się rze­kło: "Mój ty bied­ny człe­ku,
Co w two­jej gło­wie dzie­je się!
Mniej­sza bu­do­wać, lecz sa­dzić w tym wie­ku,
Ja­kiż stąd owoc od­nie­sie?
Star­cze(gdyż po­zwól, że po­wie­my to­bie),
Ju­żeś jed­ną nogą w gro­bie,
Po­rzuć więc pra­cę i zno­je:
To, co w przy­szło­ści, nie two­je;
Wiel­kich zmy­słów na­dzie­ja na­le­ży
Do nas, mło­dzie­ży."
"Nie do was sa­mych, moi przy­ja­cie­le -
Od­po­wie sta­rzec - co czło­wiek za­kła­da,
Dłu­go się robi, a trwa lat nie­wie­le.
Pręd­ko czy pó­zno śmier­ci ręka bla­da,
Nie uwa­ża­jąc na lata,
Sta­rych i mło­dych bez róż­ni­cy zmia­ta.
Nikt nie wie, kie­dy komu Bóg ko­niec prze­zna­czy
I kto z nas zo­rzę ostat­nią zo­ba­czy.
Bądz­cież mi jesz­cze bro­nić
Sa­dzić to drze­wo, gdzie me po­ko­le­nie
Znaj­dzie chłód i po­ży­wie­nie?
Temu, któ­re­go zy­ski nie uno­szą,
Ro­bić dla dru­gich jest lubą roz­ko­szą:
Jest to jak owoc, co moż­na dziś zry­wać,
Ju­tro, po­ju­trze i dłu­go uży­wać.
Nikt tego nie wie: może ja, tak sta­ry,
Dziś jesz­cze pój­dę na mary,
Może też w czer­stwiej­szej do­bie
Prze­dłu­żę to ży­cie bied­ne
I na wa­szym, o ufna zbyt mło­dzie­ży, gro­bie,
Po­li­czę słoń­ce nie­jed­ne."
Zgadł do­bry sta­rzec, bo je­den z mło­dzie­ży
Pły­nąc do Ame­ry­ki w głę­bi mo­rza to­nie;
Dru­gi, gdy w bo­jach za lau­ra­mi bie­ży,
Po­le­ga w szla­chet­nym zgo­nie,
A trze­ci z wy­so­kie­go na dół spadł­szy drze­wa
Du­szę wy­zie­wa.
Pła­kał ich sta­rzec w swym ci­chym schro­nie­niu
I przy­pad­ki nie­sły­cha­ne,
Tu wam prze­ze mnie wspo­mnia­ne,
Na twar­dym wy­rył ka­mie­niu.

Czy­taj da­lej: Kot i małpa – Jean de la Fontaine