Wieje wietrzyk, wieje bujny, wieje między sosny,
a mróz chodzi, a mróz brodzi popod ramię z wiosną.
W rzeczce ryba, w polu skiba, deszczu z nieba prosi,
rosy roszą, chmury chmurzą niebo w barwę prosa.
Pomazała szlak ulewa, skisłem, szarem błotem,
pługi ryją przestrzeń, znojnym pachnie pole potem.
Szary ranek noc rozkole, zgaśnie sen o świcie.
Szary trud wychodzi w pole, grając na trembicie.
Źródło: Sygnały, r. 1937, nr 32.