— O nieszczęśliwi, którzy chcieć nie mogą!
O nieszczęśliwi, co chcieć nie umieją!
Wiecznie żebraków wlec się będą drogą
I dusze karmić jałmużny nadzieją,
I łudzić siebie, że już z losem walczą,
Kiedy doń rękę wyciągną służalczą.
Patrz! błyskawica pośród chmur się kreśli
I na strwożoną ziemię pada gromem.
To chęć błysnęła w głębiach ludzkiej myśli,
Staje się jasnem, potężnem, widomem
Zjawiskiem woli... Grom runął i ginie,
Wstrząsnąwszy ledwo chmur powłoką czarną.
Lecz pocisk woli odradza się w czynie,
Pada na ziemię jako plenne ziarno...
A ziarno rośnie, gdzie może, jak może —
W szczelinie skalnej, czy na żyznej roli,
Do współdziałania zmusza i niewoli
Słońce, deszcz, rosę, — w żelaznym uporze
I w krwawym pocie czoła, skąd powstało,
Czerpiąc otuchę, hart i moc wytrwałą.
Rośnie... Już runi puszcza pęd zielony,
Już w górę kłosy wystrzela złotemi.
Tysiąc ziarn takich — to kłosów miljony,
To zboża łany, serdeczny szmat ziemi,
Gdzie słońca blaski mienią się i palą,
I wiatr srebrzystą przechadza się falą;
To pole — w plony dla przyszłości szczodre,
Usiane w chabry, niby w gwiazdy modre,
Co jak lazurów strzępki się migocą; —
To niwa — rosą pojona przed nocą,
Skowronków piosnką rozbudzana błogą,
A w dzień szumiąca niw hojnych nadzieją...
O nieszczęśliwi, którzy chcieć nie mogą!
O nieszczęśliwi, co chcieć nie umieją!
Otwarte brogi, gotowe śpichlerze,
Czerni się rola w brózdy poorana,
Złotego siewu pożąda co rana,
Jak fal ożywczych spieczone wybrzeże...
Lecz gdzież są siewce, siewce? Wielkim krokiem
Czemu nie chodzą tern błoniem szerokiem?
Czemu nie sypią ziarna z hojnej dłoni?
— Nie chcą! Nie mogą chcieć już pono! — Oni
Stoją nad rolą, jak nad pustą kartą,
Wolą rozważać — wpółsenni — czy warto
Wznieść dłoń do góry, chwiejną ruszyć nogą,
Czy warto kochać, cieszyć się nadzieją, —
Miast kroczyć naprzód wielką życia drogą,
Czynów i pracy wytkniętą koleją...
O nieszczęśliwi, którzy chcieć nie mogą!
O nieszczęśliwi, co chcieć nie umieją!
(1902.)