Marzyłem dawniej, że całe me życie
Będzie zbieraniem słodkich miodów pszczelich,
Że je rozstrzępię na złociste nicie,
By nigdy szczęścia nie skończył się kielich.
Dzisiaj zerwałem z tą dawną piosenką,
Bom z tych, co życia duży kawał uszli
I wiem, że wszystko zdobywa się męką,
Że perła rodzi się z cierpienia muszli.
Że kto się w szczęściu doczesnym zakopał
Jest wykreślonym z Prometejskiej listy,
Że człowiek służyć ma tylko za opał,
Aby nie wygasł płomień wiekuisty.
I wiem, że drogi już nie ma powrotnej
I jestem cichy tak jak dom bez gości,
Ale się nigdy nie czuję samotny,
Bo w duszy swojej słyszę ton wieczności.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.