Już nad górami słońce powstaje,
I owce dzwonią po łące płoche —
Kochanko, owce, słońce i gaje
Niech wam się jeszcze napatrzę trochę. —
Spoglądam w górę w okna kochanki —
Bądź zdrowa — jadę — szepnąłem rzewnie —
Próżno! Nie drgnęły w oknie firanki —
Ona śpi; lecz śpiąc o mnie śni pewnie.