Gdybym rzekł kiedy: żem jest w nienawiści
U tej, co właśnie życie dałbym dla niej —
Gdybym rzekł: żem wziął w dziale dolę czarną,
Lub żem w niewoli u niedobrej pani —
Gdybym to mówił — niech najuroczyściej,
Nędza i strach, jak złe ziarno
W duszy się mojej rozgarną,
I niechaj zawsze i wszędzie
Pani mi moja coraz sroższą będzie!
Gdybym to mówił — Miłość swe oszczepy
Niech utkwi we mnie z siłą niesłychaną —
Gdybym to mówił — ziemia, ludzie. Bogi,
Niech mi wrogami po jej stronie staną —
Gdybym to mówił — ta, co w żądzy ślepej
Ku śmierci wiedzie mię srogiej,
W godzinie ostatniej trwogi
Niech mi i w czynie i w słowie
Niemiłosierdzie niby bój wypowie!
Gdybym rzekł kiedy — czego strzeż mię Boże —
Iż z dróg mej Pani radbym zbiedz niegodnie —
Gdybym rzekł — żądzą niech mi spłoną lica
Tem potężniejszą, im w niej żądza schłodnie!
Gdybym to mówił — niechaj nigdy zorze.
Ni słońca blask, ni księżyca,
Wzroku mi już nie zachwyca:
I raczej burza szalona
W krwiste mię fale pchnie, jak Faraona!
Gdybym to wyrzekł — dla mej piersi wzdętej
Od niej ucisku najtwardszego życzę!
Gdybym rzekł — niech mię okrutnemi słowy
Zmoże, jak wprzód mię zmogły jej słodycze!
Gdybym rzekł — niech mi dadzą śmierć jej wstręty,
I niechaj w ciemni grobowej,
Bez łez, bez łkania, bez mowy.
Chcę próżno: by ze mnie duszę
Wzięto, przez którą, wiecznie kochać muszę! —
Lecz gdybym tego nie rzekł — czem mi wzbiera
Nadzieją wzdęte serce w życia wiośnie,
Którego życia kruchą łódkę raczy
Laura swym sterem rządzić tak litośnie
Że chcąc czy nie chcąc stać się musi szczera —
To ja, nie mogąc inaczej,
Gdy już sam siebie z rozpaczy
Stracić mam, — tedy, przez Boga!
Nie będę taił: jak mi prawda droga.
Nie — tego nigdy nie zaprzeczę, ani
Za majętności żadne, ni za złoto!
Niech więc zwycięży jasność — i niech z chwałą
Stopy jej kłamstwo niegodziwe zgniotą!
Miłości! jeśli ciebie Moja Pani
Spyta — to powiedz jej śmiało:
Żem gotów duszą mą całą,
Raczej, w okrutnej mej doli
Raz umrzeć — niźbym konać miał powoli!
Toćżem za Rachel służył nie za Liję —
Więc słuchaj, o jasnowłosa!
Ponieważ nikt nie wie, czyje
Skonanie kiedy wybije.
Ty mię wraz z sobą w wspólne weź Niebiosa! —