– porosły osty brzegiem
popod wkliną –
wierzby przeszły szeregiem
poprzed kaliną –
– zlękło się serce czyjeś
na przekór wierze –
przychyliło się ustom
kwietnie wybrzeże –
– kaczeńce zwianiły
stawu wiatyk –
oszalał pąkowiem
wierzbowy patyk –
– – a tu już dym wali –
będzie wieczerza – ! –
– mrok łokciem skórzanym
ubranie zmierza –
przyszywa trzy łaty
tu – tam trzydzieści
na stroik na taniec
nawpółniewieści –
– – upadła iglica
pomiędzy osty –
ni drużby nie widać
ani starosty –
– kotwi się kołuje
wieś dookoła –
obyrta się wartko
dokoła stoła –
– – na nic mi staniki
korale na nic
niema miłowaniu
snom nie ma granic –