Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona
wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona -
gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,
po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą -
gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,
gdy krzyczę żeś Ty wieczność, koniec i początek -
gdy wołam: daj mi oczy! daj mi Twoje oczy! -
- ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy
z świstem, z łopotem, z hukiem! - ziemia - klacz chutliwa
pędzi! tętni! - a nad nią skier pienistych grzywa!
Do grzbietu jej przywarci, przemienieni w jedno,
lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!