Dotyk

Cicha noc, świerszcze grają — powiew wiatru miękki —
fosforycznieje w mroku dotyk Twojej ręki —

Droga wiedzie pod górę — oto tu przy murze
zalśniły Twoje oczy — dwie długie podróże —

Spłoszonych powiek zalęk — i ta wiotkość dłoni!
Szept bezgłośny: kto jesteś! — i —: kto mnie obroni?

Stopa Twa, biały motyl, staje u urwiska —
taka jesteś daleka i tak strasznie bliska!

Czy to oczekiwanie! — nikt tego z nas nie wie —
w dziennej udręce jesteś — w nocnym jesteś śpiewie —

Ruchy Twoje oddane, zarazem nieśmiałe,
— trwożą w nocnych czeluściaqch Twoje zęby białe —

Idę naprzeciw Ciebie — zapewne Cię minę —
przeto o jedną tylko modlę się godzinę,

o tę jedną godzinę nieznanej dobroci,
którą złożę na sercu — wątły kwiat stokroci.

Czytaj dalej: Szał - Emil Zegadłowicz