Cień

Przez las wiedzie droga równa — w kilku tylko
    miejscach spadzista i stroma. Wichura nocna postrącała
    dużo wątłych gałązek i liści,— dębowych liści.
Teraz o porannym świtaniu krople wody lśnią na tych
    opadłych, bezradnych liściach — błyszczą, mienią i skrzą.
Zwinny cień Dziewczyny przesuwa się pośród mchów
    i paproci — pośród wysokich pni nieruchomych drzew.
Cień wąski i długi.
Cały las ożył tym cieniem. Złocą się pnie drzew i siwieją
    na przemian. Wedle cienia, wedle ruchu, wedle
    mijania, wedle życia.
Dopiero w dzielnicy mroków znikł cień, — teraz idzie
    Dziewczyna sama, bez towarzysza. Sama, jedna,
    wyrosła z globu w kształcie najpiękniejszym.
Oświeca mroki. Rozstępują się przed nią.
Droga, świt, ziemia, Dziewczyna!

Czytaj dalej: Szał - Emil Zegadłowicz