Kiedy niebo lazurowe
Kryształową świeci głębią,
Tam, gdzie bujne bzy liliowe
Niby sina mgła się kłębią
Chciałabym ja iść...
Szłabym w słońca złotej toni,
W złotych pyłów zawierusze,
Słuchająca bzowej woni,
W bzów patrząca pióropusze
W ich skłębioną kiść...
Wtedy mnieby się wydało,
Że słonecznych skier zawieje
Pochłonęły mnie już całą!
Że ja w bezmiar olbrzymieję
Pozłocistą mgłą,
Że już krążę w złotym pyle,
Że się wtapiam w woń i słońce,
Ginąc w woni, jak motyle
Oszalałe mdlejące,
Co z rozkoszy mrą...