Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej
Krzyk przeraźliwy w niebo uderza...
Aż zdruzgotana wali się wieża —
Idzie straszliwy bój, bój ostatni!
Idą mocarze od krwi szkarłatni —
Tam gdzie się życie ze śmiercią zmierza.
Każdy pół boga a wraz pół zwierza,
Co chce się wyrwać z piekielnej matni.
Od ofiar groźny krwawi się stos —
Ku niebu płynie bluźnierczy głos.
I przerażony spogląda Bóg,
Jak się napręża zatruty łuk —
I jak się wali Bastylii zrąb
W czarnej przeszłości bezdenną głąb.