Idąc raz rano, zerwałem kwiatek,
Rosnący w zbożu, modry bławatek.
Na tym bławatku kropelka mała
Dyamentowej rosy błyszczała.
Ja tej maleńkiej kropelki rosy
Spytałem o jej dzieje i losy.
Na me pytanie kropelka mała
Temi się słowy do mnie ozwała:
— Nim mnie wschodzące słonko wypije,
Powiem ci nieco z mej historye,
Więc mnie posłuchaj, człowieku młody!
Jam była cząstką Nilowej wody,
Na której Mojżesz, dziecię, maluśki,
Był porzucony w koszu z rogóżki.
Jam była w łezce boskiej Dziecinki,
Gdy się narodził w pośród stajenki.
Byłam napojem białej lilii,
Która kwitnęła w domku Maryi.
Jam była śliną, którą król hardy
Heród przed Stwórcą splunął z pogardy.
Jam była cząstką tchu ostatniego
Jana Trzeciego, króla polskiego.
Jam... i w tej chwili kropelka lśniąca
Znikła, ogrzana promieńmi słońca.