„Bursztyny” to zbiór opowiadań autorstwa Zofii Kossak, który po raz pierwszy został wydany w roku 1936. Opowiada on dawne historie z ziem polskich, takie jak te sięgające czasów sprzed panowania Mieszka I i dociera aż do XIX wieku. Dzieła te stanowią skrót polskiej historii i przywołują jej najważniejsze wydarzenia.
Spis treści
W utworze zostało przedstawione, jak niegdyś przebiegało tworzenie polskiego państwa i z jakimi trudnościami zmagali się jego poszczególni władcy i przywódcy. Stworzyła ona krótki, ale czytelny przekrój najważniejszych wydarzeń od czasów Mieszka I, aż do XIX wieku i okresu rozbiorów. Autorka przywołuje nie tylko istotne sytuacje, ale też sylwetki zapamiętanych postaci - królów, kaznodziejów, błaznów, literatów, artystów i innych wielkich osób, które miały wpływ na polskie dzieje.
Opowiadanie przedstawia życie dawnych Słowian w wiosce na Pomorzu. Akcja zaczyna się przed letnim przesileniem, kiedy bóg Poświst zmącił Bałtyk sztormem, a na niebie znowu zagościło słońce, czyli oko Dadźboga. Mieszkańcy wioski trudnili się poszukiwaniem dziwnych grudek, czyli kawałków bursztynu z zatopionymi w środku owadami. Część oddawano w ofierze bogom, resztę wykorzystywano do wyrobu biżuterii i innych przedmiotów. Bursztynu szukały dzieci Golęcha, którym nie podobało się, że obcy Ino znalazł jego wielki kawałek. Przybywają tam też goście z dalekiego Rzymu, którzy chcą kupić bursztyn. Rzymianie pragną też córki starego rybaka, która to Bożana ma zostać sprzedana za piękny materiał. Jednak Ino odkupuje ją za swój duży kawałek bursztynu i zostaje ona jego żoną.
W tym opowiadaniu akcja przenosi czytelnika do X wieku naszej ery, kiedy Mieszko I przyjął chrzest i zaczął wprowadzać chrześcijaństwo na polskie ziemie. W zagrodzie starego Dobka rycerz opowiada przerażonym słuchaczom o tym, jak wygląda nowa religia wprowadzona przez księcia. Nowy Bóg ma pokonać starych bogów. Osadnicy nie pojmują jednak, czym jest chrzest i dlaczego nowe bóstwo nie może zostawić miejsca dla starych bogów. Kobiety jednak dostrzegają zalety nowej wiary. Książę zwołuje ludzi pod posąg Swarożyca, gdzie czeka na nich wraz z mnichami. Tam biskup siekierą niszczy figurę starego boga i wyjaśnia istotę swojej religii z Bogiem miłosiernym, kochającym i będącym ojcem dla wiernych. Tłum aprobuje tę wizję i rusza za znakiem krzyża.
Nadchodzi chwila śmierci Mieszka I. Przywołuje on do siebie swojego najstarszego syna, Bolesława. To dzielny i silny rycerz, weteran wielu bitew. To on właśnie otrzymuje dziedzictwo przodków, a Mieszko opowiada mu o tym, jak Piastowie zwiększali swoje wpływy i zdobywali kolejne ziemie, umacniając młode państwo. Jednak to Mieszko sprawił, że kraj ten zdobył znaczącą pozycję, wprowadził go do państw Zachodu i stworzył prawdziwą armię. Wymaga on od syna przysięgi, że ten zjednoczy wszystkie plemiona słowiańskie i ochroni je przed niemieckimi ambicjami. Bolesław taką przysięgę składa, a w przyszłości ma być pierwszym królem Polski.
Następują przygotowania do zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000. W tym czasie dokonano symbolicznej koronacji Bolesława Chrobrego, ale wydarzenie to zostało ukazane z perspektywy poddanych króla, przygotowujących wszystko do niego. Akcja dzieje się latem roku 999, kiedy do Gniezna ma przybyć cesarz Otto III, by odwiedzić grób świętego Wojciecha. Bolesław nakazuje przygotowanie chodnika z czerwonej wełny. Dybidzban jednak nie ma tylu materiałów, ale z pomocą przychodzi mu Emnilda, żona Bolesława. Postanowiła prząść mniejsze kawałki materiału i zszywać je potem ze sobą. To zmartwiło poddane Bolesława, które latem miały wiele innych obowiązków, jednak musiały wykonać rozkaz. Nie rozumiały, jak ważnym wydarzeniem jest planowany zjazd i że Wojciech został świętym. Poddani nie zdawali sobie sprawy, że w grę wchodzi niezależność od Niemców.
Wreszcie świta księcia dotarła wraz z cesarzem i jego dworem do Gniezna. Przybysze byli zdumieni tym, jak wspaniały i bogaty jest kraj Bolesława, a szczególne wrażenie wywarł na nich purpurowy chodnik, długi na siedemset kroków. Prowadził on aż do świątyni, w której był grób świętego Wojciecha. Był to symbol wspólnego wysiłku całego narodu, zjednoczenia plemion i utworzenia silnego państwa.
W pierwszej połowie XIII wieku biskup krakowski Iwo Odrowąż sprowadził cystersów do Mogiły. Wprowadzają oni w klasztorze własne porządki, które dziwią zakonników. Znają się na wyrabianiu cegieł, sadzeniu drzew, szczepieniu ich, dbają o rośliny uprawne, przywożą z Francji nowe warzywa, budują nowoczesne młyny i inne budynki. Wszystko to jest nowością dla polskich, nieco jeszcze zacofanych braci. Cystersi skupiali się na codziennej pracy i trudzie, zgodnie z ideałami swojego klasztoru i jego założyciela, świętego Bernarda z Clairvaux. Chcieli uczyć innych, jak dobrze pracować i zyskiwać najlepsze plony. Potem można się skupić na ich nauce. Cystersi przestrzegali ślubów milczenia, możliwych do złamania jedynie w sytuacji niesienia pomocy lub odpowiedzi zwierzchnikowi. Tak czynią bracia zakonni Pietrek i Szymek, ponieważ razem pomagają pewnej dziewczynce uratować owce przed wilkiem.
W wieku XIII wojowano z Tatarami, miały miejsce ich krwawe najazdy. Naród ofiarnie walczył z poganami, przez co poniósł wiele ofiar. Niektórzy zginęli od razu, inni z kolei dostali się do niewoli i umarli daleko od ojczyzny. Prawie trzy dekady po ostatniej wojnie Mongołowie po raz trzeci zaczęli grabić i mordować, zbliżając się do polskich terenów.
W sądeckim ratuszu obradowano, jak się przed nimi uchronić. Wtedy pojawiła się ksieni sądeckiego konwentu klarysek, Kinga, wdowa po Bolesławie IV wstydliwym. Zachęciła wszystkich do walki i obrony swojej ziemi, mimo iż klasztor klarysek był szczególnie narażony na atak. Klaryski wolą zostać u siebie, niż narazić się na nieprzystojne im otoczenie. Ostatecznie jeden strażnik miał zabrać ją wraz z siostrami, kobietami i dziećmi do zamku w Pieninach. Ruszono zatem w drogę, a Kinga modliła się żarliwie. W tym czasie Tatarzy dotarli pod Stary Sącz z machinami oblężniczymi. Walki trwały cztery dni, a piątego ranka przybyło wojsko węgierskie, które pomogło odeprzeć wrogów spod murów miasta. Kinga, mniszki, kobiety i dzieci z wdzięczności modlą się do Boga.
W roku 1364 panuje król Kazimierz Wielki, a Mikołaj Wierzynek, mieszczanin krakowski, zarządca krakowskiego dworu, podejmuje na uczcie gości cesarza Karola VI, a także królów Cypru, Danii i Węgier wraz z kilkoma książętami.
Pacholik królewski, Hanko, wnuk Wierzynka, opowiedział królowi o sytuacji, w której dzieci żydowskie o mało się nie utopiły, kiedy uciekały przed złym flisakiem. Chłopak nie rozumiał, czemu króla to nie bawi. Stwierdził też, że on by nie ratował Żydów, przez co rozgniewany król wyrzucił go z zamku. Hanko prosił dziadka o wstawienie się za nim u króla, ale ten miał planowanie uczty na głowie. Słyszał, jak prowadzi się po łacinie rozmowy i jak obcy królowie dziwią się wspaniałości dworu króla Kazimierza. Nie wierzyli, że taką ucztę zaplanował zwykły mieszczanin. Pytano Kazimierza, jakim cudem tak słabe państwo jak dawna Polska umocniło się do tego stopnia. Król odparł, że stało się to poprzez opiekę nad każdym, nawet najsłabszym poddanym. To dało mu ich miłość, a także bezpieczne, bogate państwo. Hanko zrozumiał, co zagniewało króla, poprosił o wybaczenie i wrócił na zamek.
Na krakowskim rynku 10 kwietnia 1525 roku zbierają się ludzie, ponieważ kończy się właśnie konflikt z zakonem krzyżackim. Wielki Mistrz Albert Hohenzollern ma złożyć hołd polskiemu królowi i zostać jego lennikiem. Widać króla Zygmunta I Starego wraz z królową Boną i królewiczem Zygmuntem Augustem. Król wspomina dawne zwycięstwo pod Grunwaldem, które jednak nie złamało zakonu i jego potęgi. Dziś ma się dopełnić dzieło Jagiełły i zakon zostaje ostatecznie rozwiązany. Euforii nie podziela jednak błazen Stańczyk, który siedzi u stóp króla.
Zygmunt August panował w XVI wieku. Stworzył Komisję Morską, by lepiej bronić kraj od strony morza. Do Polski wysyłano ogromne transporty zboża i zwano ją spichlerzem Europy. Statki musiały być bronione przed atakującymi grabieżcami. Statek „Wodnik” szykował się na sztorm, który pokonał w całości. Dopłynął jednak w pobliże jakiegoś wielkiego portu - był to szwedzki Sztokholm. Załoga podziwia tutejszą flotę statków wojennych. Udaje im się napaść na bogaty, szwedzki statek i zabrać go do Gdańska. Na jego pokładzie jest drogocenna buława, podarowana przez marynarzy królowi.
Mikołaj Rej odpoczywa w domu w Nagłowicach i słyszy dzieci sąsiadów wybierających z gniazd jajka czajek. Pisarza odwiedza sąsiad, Jarosz Szafraniec, także piszący, ale po łacinie. Chce on złożyć gratulacje Rejowi z powodu wyróżnienia go przez samego króla. Rej tłumaczy, że pisze po polsku, bo uważa, że tak trzeba, a nie dlatego, że inaczej nie umie. Mówi, że tylko Polacy wstydzą się swojej mowy ojczystej, co ciężko pojąć sąsiadowi, ale Rej daje mu w prezencie przyległą łączkę. Rej rozmyśla jeszcze nad pisaniem po polsku i jaką rolę odgrywa to w kształtowaniu patriotycznych postaw. Nie rozumie niechęci rodaków do tworzenia we własnym języku, dzięki któremu można stworzyć księgi proste i zrozumiałe dla każdego.
Jan Kochanowski w XVI wieku przebywa w dworze czarnoleskim i zasiada na ławie pod starą lipą. Nie wie jeszcze, że przed nim została zaledwie dekada życia. Poeta jest jednak szczęśliwy i spokojny, cieszy się życiem zamiast myśleć o śmierci. Kochanowski czeka na towarzysza do rozegrania partii szachów, patrzy na świat, na lipę, widzi dzban chłodnego piwa i układa w głowie rymy. Przybywa sąsiad i opowiada Kochanowskiemu o brzegu rzeki, który został podmyty, razem grają w szachy. Kochanowski wciąż myśli o rymach. Przybiega jego córka, mała Urszulka, i śpiewa ojcu piosenki panny młodej, która żegna się przed opuszczeniem domu rodzinnego. Usłyszała je w izbie czeladnej. Kochanowski czuje się dziwnie, przytula córkę i prosi, by zaśpiewała ona coś innego.
Do Cieszyna udaje się siedlak Macura z Puszczy Podborskiej, by poprosić księżną Katarzynę Sydonię o łowy na dzika, niszczącego pobliskie pola i zagrody. Prawo książęce sprawia bowiem, że mieszkańcy nie mogą się samodzielnie bronić, bo obowiązuje książęcy przywilej wyłącznego prawa łowów. Jednak Macura nie odważył się zaczepić księżnej i wrócił do domu, postanowił też sam poradzić sobie z bestią. Wykopał wraz z synem wilczy dół i zostawił w nim zaostrzoną żerdź. W nocy dzika udało się zagonić do rowu, ale Macurę przyłapali książęcy łowczy i miała się odbyć jego egzekucja w zamku. Żona Macury udała się prosić o łaskę dla męża. Początkowo księżna nie chciała na to przystać, by nie tworzyć precedensu. Po zastanowieniu się uznała, że obecne prawo lepiej chroni dzika niż człowieka. Zmieniła je zatem na podstawie przypadku Macury.
W XVII wieku kaznodzieja królewski, Piotr Skarga, napisał zbiór kazań na wszystkie niedziele i święta, w których posługiwał się językiem polskim. Wiele osób nie mogło zrozumieć jego decyzji. Ksiądz odprawia gości, wraca do pracy, ale biedna wdowa Mękarzowa zwierza mu się, że marszałek planuje wyrzucić ją z jej dziedzicznej ziemi, by postawić tam nowy pałac. Marszałka nie interesuje los wdowy. Kaznodzieja obiecuje kobiecie, że wstawi się za nią, jednak orientuje się, że margrabia Gonzaga Myszkowski opowie się raczej po stronie bogatego magnata. Skarga widzi wielką niesprawiedliwość i to, że jedni ledwo wiążą koniec z końcem, a inni żyją w bogactwie, co jest złym sygnałem dla jego kraju. Skarga czuje też, że nikt nie chce słuchać jego słów, marnego proroka Bożego, który próbuje naprawić świat. Mimo to walczy z niesprawiedliwością, nawet jeśli czyni to tylko słowem.
Do stacjonujących w Noyon lisowczyków podszedł cudzoziemiec i rozpoczął rozmowę z pułkownikiem Nosowskim. Mężczyzna przedstawił się jako malarz Rembrandt van Rijn z Amsterdamu, ale to nic nie mówiło polskim rycerzom. Malarz poprosił pułkownika o pozowanie przez chwilę, by mógł namalować polskiego jeźdźca na koniu. Nosowski ostatecznie się zgodził, a Rembrandt zaczął szkicować ołówkiem. Potem zaprosił rycerzy do Amsterdamu, by dokończyć dzieło. Mieli po prostu zapytać o niego kogokolwiek w mieście. Nosowski kilka tygodni później zjawił się w Amsterdamie z rotmistrzem i znalazł dom malarza. Wizyta sprawiła wielką radość Rembrandtowi, który miał okazję dokończyć dzieło. Nosowski opowiedział mu o dziejach pułku i żałował, że te historie zostaną zapomniane, z rezerwą odnosił się też do malarza. Kiedy jednak Rembrandt zaprezentował mu gotowy obraz, Nosowski poczuł, że nie widział jeszcze wspanialszego dzieła. W ten sposób pułkownik zyskał prawdziwą nieśmiertelność.
Akcja dzieje się w XVII wieku, Maryjka udaje się do podstarościego jaworowskiego, by prosić o wiano ślubne, które należy jej się jako sierocie służącej przy dworze. Ma bowiem wyjść za mąż za kowala i potrzebuje do tego wiana. Podstarości jednak przegnał nieszczęśliwą dziewczynę. Po drodze Maryjka spotkała dworskiego pachołka, który zdradził jej, że do Jaworowa zaraz przybędzie król Sobieski i jego francuska żona. W dworze wszyscy zaczęli się szykować na to wydarzenie. Chciała chociaż popatrzeć na króla, który ją zobaczył i zapytał ją, kim jest. Dziewczyna rozpłakała się i zwierzyła ze swoich problemów. Król obiecał jej wiano i huczne wesele nad dworskim stawem, a potem dotrzymał słowa. Sam nawet zatańczył z panną młodą, jednak musiał przerwać, bo przyjechali zagraniczni posłowie, którzy chcieli zobaczyć króla, który obronił Europę przed upadkiem pod Wiedniem.
Na dwór króla Sobieskiego i jego żony Marysieńki przybywa francuski, ubogi szlachcic, wicehrabia St. Lu, który chce tu szukać szczęścia. Któregoś dnia mężczyzna obraża królewskiego trefnisia, a ten skarży się Sobieskiemu. Jednak St. Luc ma poparcie królowej, zatem nie można go po prostu wyrzucić. Błazen Winnicki postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Przez tydzień nie było go widać, od czego król zrobił się niezadowolony. Przez to królowa rozkazała sprowadzić Winnickiego, a ochotnikiem w był tu St. Luc. Winnicki twierdził, że wysiaduje jaja dla królowej i St. Luc musi go w tym zastąpić. Błazen zamknął mężczyznę w ten sposób w komnacie. St. Luc zasypia, a po przebudzeniu widzi cały dwór, łącznie z parą królewską, wokół łóżka. Wszyscy zaśmiewali się z niego, przez co mężczyzna wyjechał z kraju.
Jacek Kulesza obiecywał księdzu pieniądze na odnowienie kościoła i odwlekał sprawę tak bardzo, że budynek znalazł się w tragicznym stanie. Pewnego dnia w okolicy zjechała się szlachta z pobliskich majątków, doszło do kłótni między jednym z bogaczy a ubogim szlachcicem. Wojewoda stanął za bogaczem, co oburzyło Kuleszę i opuścił dwór. Po drodze dogonił go obrażony szlachcic i zaoferował mu nocleg. Kulesza jednak dumnie odmówił gościny, ale pożałował, gdy w borze usłyszał wycie wilków. Zaczął się modlić, ale przypomniał sobie, że nie dał pieniędzy na kościół. Obiecał go wyremontować, jeśli ocaleje, a potem zobaczył wysoką sosnę, na którą wszedł i uniknął śmierci.
Miecznik Koryzna i Kachna Boguszówna zaręczyli się i gościli jeźdźców z saskiego pułku gwardii królewskiej. Opowiedzieli oni o ostatnich łowach króla Sasa. Wykonano dla niego specjalny pomost i puszczano na nim zwierzęta. Nagle usłyszano krzyk - sascy żołnierze łupili chaty chłopskie z powodu odmowy poczęstunku, ale oficerów to tylko rozbawiło. Tymczasem chłopi sami nie mieli co jeść. Krzyk jednak nie ustawał, a z lasu wyszedł polski zastęp szlachty i przegonił saskich jeźdźców. Byli to ludzie króla Stanisława Leszczyńskiego, czyli Lasa. Na weselu goście dowiedzieli się od gońców o tej napaści. Dowódcy opuszczają zabawę. Gospodarz przyjmuje samego Stanisława Leszczyńskiego. Króla smuci fakt, że gospodarza nie obchodzi, co się dzieje w polityce i w kraju, bo jemu jest dobrze i spokojnie.
Miecznik procesował się o nieurodzajną ziemię z panem Gorzeniem. Nie była ona nic warta, zatem chodziło jedynie o to, kto ma rację. W Wielkanoc po śniadaniu ksiądz dziekan odwiedził dwór miecznika, opowiadając, że pan Gorzeń miał niedawno wypadek z kolasą. Miecznik uznał to za przejaw sprawiedliwości boskiej i za słuszną karę. Kiedy wszyscy zasiedli do jedzenia, pojawił się sam pan Gorzeń u wrót. Kiedy awantura wisiała w powietrzu, przybyli chłopi z poświęconym jajkiem, by podzielić się w święto z dworem. Wspomnienie męki i śmierci Chrystusa sprawiło, że szlachcice nie zaczęli się awanturować. Poprosili siebie nawzajem o przebaczenie i razem zasiedli do świątecznego stołu.
Stanisław Konarski wracał z Francji, gdzie był z poselstwem, by prosić króla francuskiego o wsparcie Stanisława Leszczyńskiego. Ludwik XV jednak go odprawił i nawet nie przyjął oficjalnego poselstwa. Zdenerwowało to pijara, że nikt Rzeczpospolitej w świecie nie szanuje, a to z winy Polaków i szlachty, która zrujnowała państwo. W czasie postoju Konarski odwiedził kolegium i przysłuchiwał się lekcji. Widział, że biedni nie siedzą przy bogatych. Lekcja łaciny przypomniała mężczyźnie jego młodość i zauważył on, że nieprzyjemna atmosfera się nie zmieniła w szkole. Zaczął planować liczne reformy kraju, w tym edukacji, które miały wychować lepszych obywateli. Chciał przedstawić ten projekt samemu papieżowi. Papież przyjmuje Konarskiego i obiecuje mu swoje poparcie, jednak ostrzega, że droga do zmian będzie długa i trudna. Konarski jednak nie daje się zniechęcić i postanawia, że odmieni społeczeństwo.
Karol Radziwiłł polował na niedźwiedzia i oddalił się od grupy, tropiąc jelenia. W trakcie powrotu do obozu książę opowiada niestworzone historyjki o tresowanych niedźwiedziach i innych bzdurach. Nie przejmuje się swoją opinią kłamcy, uważa, że jedynie koloryzuje. W obozie podziwia wielkiego upolowanego niedźwiedzia, takiego, jak to jeszcze bywały przed konfederacją barską.
Stanisław Leszczyński szykuje się do swoich imienin w miejscowości Nancy, wygnano go bowiem z kraju. W pałacu Luneville Leszczyński jest bardzo lubiany. Leszczyński wspomina dawne wydarzenia i własną koronację po śmierci Augusta II. Został jednak potem zmuszony do opuszczenia kraju i czekał na pomoc francuskiego zięcia, ale ten wolał posadzić na tronie polskim Sasa. Leszczyński dostał jednak dożywotnio Lotaryngię. Odwiedzało go tam wielu gości, a w imieniny przybył ojciec Stanisław Konarski. Leszczyński boi się Austrii, Rosji i Prus, a pijar zdradza niewesołe wieści z Polski. Czasy dla jego ojczyzny są bardzo niewesołe i niepewne.
Poddani Michała Kazimierza Ogińskiego, hetmana, przekopują kanał do Niemna. Ma on kiedyś połączyć Bałtyk i Morze Czarne. Ludzie się boją, ale kopią na rozkaz hetmana. W końcu nadchodzi dzień otwarcia kanału, statki ruszają w drogę i wszyscy się cieszą. Tworzy się nowa, wygodna droga handlowa ze wschodu na zachód.
Stanisław August Poniatowski urządza czwartkowe obiady. Przyjmuje tam znakomitych gości, takich jak biskup Ignacy Krasicki, Naruszewicz, Karpiński, Zabłocki czy zagraniczni artyści. Król prowadzi z nimi długie dyskusje.
Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski i Szczęsny Potocki spotykają się w Targowicy na Podolu. Chcą oni przeciwdziałać ustawom króla Poniatowskiego, który chce ukrócić rozzuchwaloną magnaterię. Magnaci zdradzają ojczyznę dla zachowania swoich przywilejów, które równocześnie rujnują kraj. Sprzymierzają się zatem z carycą Katarzyną. Szlachta nie wyobraża sobie żadnych zmian, czy zrównania się z innymi stanami, zatem naiwnie wierzy, że caryca zapewni im wolność. Tymczasem ona wysłała już z Rosji swoje wojsko, które nie zamierza się przejmować polską szlachtą.
Tadeusz Kościuszko spotyka się z Kazimierzem Pułaskim. Dzieje się to w Stanach Zjednoczonych, obaj walczą o wolność Polski, ale brali też udział w walkach amerykańskich kolonii o niepodległość. Kościuszko obserwuje niewolnictwo i rozmyśla nad Deklaracją Niepodległości. Porównuje niewolników do losu polskich chłopów, niewolonych i wyzyskiwanych przez szlachciców. Było to pierwsze spotkanie Kościuszki i Pułaskiego. Zgadzali się co do tego, że o wolność Polski należy bezwzględnie walczyć.
Antoni Malczewski w roku 1818 przebywał w Genewie ze swoją ukochaną, Fryderykową Lubomirską. Mieli się pobrać i razem cieszyli się krajobrazem Alp. Obserwowali też szczyt Mont Blanc, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Malczewski wyraził taką chęć, ale ukochana mu zabroniła. Wyruszył tam jednak dwa miesiące później, kiedy jego ukochana go porzuciła. Chciał z rozpaczy skoczyć w przepaść. Na szczycie jednak zrozumiał, że potrzebuje większego celu niż osobiste szczęście. Miała tym być dla niego poezja.
Kazimierz Brodziński i Jura Gajdzica to pasjonaci literatury. Brodziński chce, by jego twórczość trafiła do chłopów, a Gajdzica wiele czyta i sam też pisze. Chce zostawić coś po sobie kolejnym pokoleniom. Brodziński pisze o wsi, ale nie jest to prawdziwe, co doprowadza go do rozpaczy. Jego niezrozumienie polskiej wsi staje się tematem opowiadania.
Jest noc wybuchu powstania listopadowego. Niemcewicz, Osiński, Morawski, Koźmian i inni debatują nad literaturą. Niemcewicz jest znudzony, inni krytykują poezję Mickiewicza. Nazywają go nieokrzesanym i niedouczonym. Wtedy rozlegają się strzały, bo wybuchło powstanie.
Opisana zostaje historia powstania epopei Adama Mickiewicza, czyli „Pana Tadeusza”. Autor był zmuszony udać się na emigrację do Paryża. Poza ojczyzną wciąż rozmawiano o jej odzyskaniu. Mickiewicz tęsknił za krajem. Wpadł na pomysł opisania ojczyzny, kiedy zapytano go o podobieństwo dwóch rzek.
Opowiadanie przedstawia portret wielkiego człowieka, Karola Marcinkowskiego. Poświęcił on wiele dla swojej ojczyzny, w tym zdrowie i prywatne szczęście. Był też aresztowany i osadzony w pruskim więzieniu.
Opowiadanie opisuje koncert wielkiego polskiego kompozytora w paryskim domu polskich emigrantów. Dla wielu osób to sposób na powrót do swojej ukochanej, utraconej ojczyzny.
Aktualizacja: 2024-09-29 20:25:50.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.