Komiks Janusza Christy „Kajko i Kokosz. Szkoła latania” opowiada o nauce latania, której podjął się Mirmił. Aby to osiągnąć kasztelan musiał jednak dotrzeć na Łysą Górę, gdzie znajdowała się Wyższa Szkoła Latania prowadzona przez pewną czarownicę. Droga była pełna przygód i niespodziewanych trudności, ale na szczęście kasztelan jak zwykle miał przy sobie niezawodnych Kajka i Kokosza.
Podczas podróży na Łysą Górę, kasztelan Mirmił zaczął skarżyć się na ból zęba, co wprowadziło nieoczekiwany kłopot. Choć podróż była planowana i przygotowana, zdrowotne dolegliwości Mirmiła zaskoczyły wszystkich. Jego narastający ból sprawił, że dalsza wędrówka stała się niemożliwa. Kajko i Kokosz – dwaj dzielni wojowie z epoki słowiańskiej, dla których pomoc kasztelanowi była najważniejsza – postanowili zareagować. Mirmił, choć był odważnym przywódcą grodu, nie był odporny na dolegliwości i cierpienia, a w tamtych czasach dostęp do pomocy medycznej był ograniczony. Nie było wtedy dentystów, dlatego wybór padł na kowala, który pełnił wówczas rolę osoby zajmującej się również usuwaniem zębów. Czekało ich więc odwiedzenie warsztatu, w którym zamiast narzędzi dentystycznych, mieli się zetknąć z młotami, obcęgami i narzędziami kowalskimi, co tylko podsycało niepokój Mirmiła.
Gdy bohaterowie dotarli do chaty kowala, kasztelan był przerażony – ból zęba i perspektywa zabiegu sprawiały, że czuł się jeszcze gorzej. Na widok napisu „usługi kowalskie i dentystyczne” Mirmił zaczął panikować, obawiając się bolesnej procedury, którą musiałby przejść bez znanego nam dziś znieczulenia. Kajko i Kokosz próbowali go uspokoić, ale Mirmił nie był w stanie zapanować nad strachem. Kiedy weszli do środka, atmosfera stała się jeszcze bardziej napięta, gdy usłyszeli przeraźliwe krzyki innego pacjenta, cierpiącego podczas zabiegu. Słysząc te dźwięki, Mirmił zbladł, a jego serce zadrżało – zaczął wzywać słowiańskich bogów, prosząc o wsparcie. Po dłuższej chwili kowal wyniósł poprzedniego pacjenta, podkreślając, że skorzystanie ze znieczulenia mogło oszczędzić mu bólu. Mirmił poczuł ulgę, ale jednocześnie zrozumiał, że czeka go bolesna decyzja.
Kasztelan, widząc, co czeka go u kowala, stwierdził nagle, że nic go już nie boli, licząc na to, że uda mu się uniknąć zabiegu. Kokosz, znając swojego przyjaciela, domyślił się jednak, że kasztelan tylko udaje, by uniknąć bólu, i nie zamierzał pozwolić, by zignorował swoje zdrowie. Zdenerwowany i pełen determinacji, powiedział, że skoro kasztelan boi się poddać zabiegowi, może on, Kokosz, będzie pierwszy. Jego irytacja i sarkastyczny ton sprawiły jednak, że kowal, który miał problemy ze słuchem, zrozumiał to opacznie. Uznał, że to właśnie Kokosz jest jego pacjentem, i bez namysłu chwycił go pod pachę. Mimo jego potężnej postury kowal zaniósł Kokosza do „gabinetu”, jakby był lekki jak piórko. Mirmił, widząc, że uniknął zabiegu, zadeklarował nawet, że jest gotów zapłacić za znieczulenie – byleby tylko nie musieć samemu zasiąść na miejscu pacjenta. Kajko starał się odkręcić całe nieporozumienie, ale kowal kategorycznie zabronił mu przeszkadzać w zabiegu, wypychając go z chaty.
Mirmił, widząc, jak sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót, nie zamierzał dłużej zwlekać i planował ucieczkę, zanim kowal zmieni zdanie i jego też złapie. Tymczasem w „gabinecie” kowal przygotowywał się do zabiegu, zamierzając użyć wielkiego młota, którym chciał ogłuszyć Kokosza, aby ten nie czuł bólu. Widząc, czym miałoby być „znieczulenie”, Kokosz szybko zrezygnował z zabiegu i wdał się z kowalem w bójkę. Siła dwóch wojowników była ogromna – cała chata dosłownie rozpadła się podczas ich zaciętej walki. W wyniku zamieszania kowal ostatecznie wyrwał Kokoszowi bolący ząb, ale ten, chcąc się zrewanżować, postanowił zrobić to samo. W końcu, kiedy zabieg dobiegł końca, Kokosz z ironią zaproponował, aby teraz to kasztelan usiadł na miejscu pacjenta i poddał się zabiegowi. Mirmił, usłyszawszy to, rzucił się do ucieczki, ciesząc się, że nie będzie musiał przejść przez tak drastyczną procedurę. Na jego szczęście, kowal oświadczył, że przed kolejnymi zabiegami musi zająć się remontem swojej zniszczonej chaty.
Mirmił odetchnął z ulgą – miał za sobą wyczerpującą przygodę i cieszył się, że uniknął bolesnego zabiegu. Jego radość była jednak krótkotrwała, ponieważ kowal, widząc zniszczenia swojego warsztatu, zażądał od bohaterów odpowiedniego zadośćuczynienia. Koszty napraw były tak duże, że bohaterowie musieli oddać swój wóz i konie, które były nieodzowną częścią ich podróży. Teraz, pozbawieni transportu, nie mieli wyboru i musieli kontynuować drogę na Łysą Górę pieszo. Był to dla nich ogromny cios, ale jednocześnie przygoda ta uświadomiła im, że nawet najprostsze problemy mogą przerodzić się w pełne emocji i niespodzianek perypetie.
Aktualizacja: 2024-11-05 16:51:14.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.