Napisz krótkie opowiadanie na podstawie komiksu Kajko i Kokosz. Szkoła latania

Autorka opracowania: Adrianna Strużyńska.

W Mirmiłowie rozpoczął się spokojny dzień. Słońce świeciło wysoko na niebie, a mieszkańcy zajmowali się swoimi codziennymi obowiązkami. Na dziedzińcu kasztelan Mirmił spacerował z zamyślonym wyrazem twarzy. Od pewnego czasu marzył o tym, by wznieść się w powietrze niczym ptak. Jego wyobraźnia podsycała obrazy heroicznych lotników, przeskakujących nad górami i lasami. Wcześniej już uczył się w Wyższej Szkole Latania na Łysej Górze, ale to nie oznacza, że stracił ochotę na eksperymenty.

Mirmił miał kolejny pomysł, dlatego postanowił jak najszybciej podzielić się nim z innymi. Nakazał zwołać wszystkich mieszkańców.

- Drodzy mieszkańcy! – ogłosił Mirmił, stojąc na podwyższeniu. – Postanowiłem opracować unikalne skrzydła. Kajko i Kokosz będą mi asystować w tym przedsięwzięciu. Pod naszą nieobecność nakazuję wszystkim wzmożoną ostrożność.

Kajko spojrzał na Kokosza z lekkim zaniepokojeniem, ale szybko przyjęli wyzwanie. Wiedzieli, że entuzjazm księcia Mirmiła trudno powstrzymać. Po krótkiej naradzie postanowili zbudować proste skrzydła z drewna i piór, które Mirmił miał założyć na plecy. Pracowali całe popołudnie, starając się, by konstrukcja była solidna.

- Czy jesteś pewien, że to dobry pomysł, panie? – zapytał Kajko, przypinając skrzydła do ramion Mirmiła.

- Oczywiście, Kajko! – odparł Mirmił z entuzjazmem. – To będzie wspaniałe!

Po kilku godzinach przygotowań, Mirmił stanął na wzgórzu nieopodal grodu, gotowy do pierwszego lotu. Kajko i Kokosz stali poniżej, gotowi do ewentualnej pomocy.

- Pamiętaj, panie, nie machaj za szybko! – krzyknął Kokosz, z niepokojem obserwując poczynania Mirmiła.

Kajko podszedł po raz ostatni nasmarować skrzydła maścią latania i schował kasztelanowi kolejny słoiczek do kieszeni. Obawiał się jednak, czy w kryzysowej sytuacji pomoże to Mirmiłowi.

- Do dzieła! – zawołał Mirmił i skoczył z urwiska.

Na początku wszystko szło dobrze. Mirmił rzeczywiście unosił się w powietrzu, jakby stał się ptakiem. Jednak po chwili stracił równowagę i zaczął gwałtownie opadać. Leciał prosto w stronę lasu, który oddzielał Mirmiłowo od warowni zbójcerzy.

- O nie! – zawołał Kajko. – Musimy go ratować!

Kajko i Kokosz pobiegli w stronę lasu, śledząc tor lotu Mirmiła. Przeskakiwali przez krzaki i korzenie drzew, starając się nie stracić go z oczu. Tymczasem kasztelan, wylądował prosto w krzakach rosnących na dziedzińcu warowni zbójcerzy. Przestraszeni zbójcerze uciekli, myśląc, że to atak z powietrza.

- Kto śmie zakłócać spokój w naszej warowni?! – ryknął Hegemon, wybiegając na dziedziniec z mieczem w ręku.

Mirmił, który podniósł się z ziemi, próbował wyjaśnić sytuację.

- To ja, kasztelan Mirmił z Mirmiłowa – powiedział, próbując zdjąć skrzydła. – Uczyłem się latać i przez przypadek wpadłem tutaj.

Hegemon spojrzał na niego podejrzliwie, z uniesioną brwią.

- Latanie, powiadasz? – zakpił. – Nie dostałeś jeszcze wystarczającej nauczki na Łysej Górze?

Zanim Hegemon zdążył cokolwiek zrobić, na dziedziniec wbiegli Kajko i Kokosz, gotowi do walki.

- Panie, wszystko w porządku? – zawołał Kajko, trzymając miecz w gotowości.

- Tak, Kajko, wszystko dobrze – odparł Mirmił, choć widać było, że jest lekko poturbowany. – Ale obawiam się, że musimy stąd szybko uciekać.

Zbójcerze, widząc Kajka i Kokosza, zaczęli zbierać się do walki. Hegemon podniósł miecz i krzyknął:

- Schwytajcie ich!

Kajko i Kokosz, wiedząc, że muszą działać szybko, ruszyli do ataku. Kokosz, używając swojej siły, z łatwością rozrzucał zbójcerzy na boki, podczas gdy Kajko zręcznie unikał ciosów i podcinał nogi przeciwnikom. W trakcie tej potyczki, Kokosz zdołał wyrwać Mirmiła z objęć dwóch zbójcerzy, którzy próbowali go schwytać.

- Trzymaj się mnie, panie – powiedział Kokosz, biorąc kasztelana na plecy.

Razem z Kajkiem przedzierali się przez dziedziniec, walcząc z kolejnymi przeciwnikami. Zdołali dotrzeć do bramy warowni, którą Kokosz z impetem wyważył, torując drogę na wolność. Po ucieczce z warowni, trójka przyjaciół skierowała się z powrotem do Mirmiłowa. Mirmił, choć zmęczony i poturbowany, był pełen wdzięczności.

- Dziękuję wam, przyjaciele – powiedział, gdy dotarli na bezpieczną odległość. – Wasza odwaga i szybkość uratowały mnie przed poważnymi kłopotami.

Kajko i Kokosz uśmiechnęli się do siebie, zadowoleni, że kolejny raz udało im się wyjść cało z opresji.


Przeczytaj także: Czego nauczyła cię lektura komiksu Kajko i Kokosz. Szkoła latania?

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.