W zbiorze opowiadań Brunona Schulza Sklepy cynamonowe pojawiają się wątki autobiograficzne. Chociaż nie jest to powiedziane wprost, autor prawdopodobnie wspomina swoje czasy dzieciństwa. W opowiadaniach powstaje więc obraz jego rodzinnego miasteczka: Drohobycza.
Między narratorem a autorem opowiadań można znaleźć liczne podobieństwa. Schulz również pochodził z małego miasteczka, a jego ojciec był kupcem bławatnym, podobnie jak opisany w opowiadaniach Jakub. Można więc założyć, że przedstawione w utworze miasteczko to Drohobycz: rodzinna miejscowość Schulza, znajdująca się w obecnej Ukrainie.
Narrator ukazuje miasto w okresie przemian: z jednej strony zarabiano jeszcze na kupiectwie zachowanym w formie charakterystycznej dla XIX wieku: doskonałym przykładem był tutaj Jakub, który sprzedawał sukno. Jego produkty były tak wysokiej jakości, że momentami, aż żal było mu sprzedawać materiały klientom, którzy często ich nie doceniali.
Z drugiej jednak: w mieście pojawiał się już konsumpcjonizm, którego symbolem była tandetna ulicy Krokodyli, inspirowana Ameryką, w najgorszym tego słowa znaczeniu. Z jednej strony w miasteczku można było się kształcić i rozwijać: działał teatr, w szkole prowadzono dodatkowe lekcje rysunku. Mieszkańcy mogli korzystać z dorożek, aby przemieszczać się po mieście. Miasteczko miało też swoje gorsze strony: na ulicy Krokodyli rządziły prostytucja, przestępczość i szemrane interesy. Narrator ukazał życie w mieście z różnych stron: od nieciekawych zakątków, po sklepy cynamonowe, które były dla niego symbolem wielkiego, ekscytującego świata, ponieważ sprzedawano tam egzotyczne produkty.
Miasteczko zostało ukazane z różnych punktów widzenia, dominuje tutaj jednak dziecięcy entuzjazm. Narrator dopiero odkrywał świat, dlatego nawet rodzinne miasteczko było dla niego fascynujące, chociaż dla innych była to przeciętna miejscowość.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.