Akt I
Źle się dzieje w państwie duńskim.
Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się naszym filozofom.
Słabości, imię twe kobieta.
Ale pękaj, serce moje, bo usta milczeć muszą.
On sam jest rodu swego niewolnikiem.
Akt II
Dla mnie Dania jest więzieniem.
W tym szaleństwie jest metoda.
Jak doskonałym tworem jest człowiek!
Jak wielkim przez rozum!
Cóż to czytasz, mości książę?
Słowa, słowa, słowa.
W swoich nadziejach, popadł najprzód w smutek
Potem w bezsenność, potem w wstręt do jadła
Następnie w niemoc, następnie w gorączkę,
I tak stopniami aż w szaleństwo, które
Trawi go teraz z wielkim naszym żalem.
Być uczciwym w dziejach tego świata na jedno wychodzi,
co być wybranym między tysiącami.
Akt III
Być albo nie być, oto jest pytanie.
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje,
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje.
O, daj mi człowieka,
Nie będącego żądz swych niewolnikiem,
A w głębi mego serca go umieszczę.
Sztylety w ustach mam, ale nie w dłoni.
Chcąc być łagodnym, okrutnym być muszę.
Akt IV
Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, co się z nami stanie.
Ten nonsens więcej wart niż sensowność.
Akt V
Reszta jest milczeniem.
Szaleństwo jego, było jego wrogiem.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:23:59.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.