Julia Hartwig, fot: Mariusz Kubik, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons, edycja: poezja.org
Prośba jest formą wypowiedzenia i ukazania swojej zależności od innych ludzi, rzeczy lub spraw. Prosimy o coś wtedy, gdy czegoś potrzebujemy. „Prośba” Julii Hartwig jest modlitwą. Ale nie sprecyzowano w niej do kogo – adresatem domyślnym mógłby być Bóg. Ale czy rzeczywiście jest?
Na charakter modlitewny tego utwory wskazują czasowniki w formie rozkazującej na początku niektórych wersów – „daj”, „spraw”, „przypomnij”, „ulżyj”, „wynagródź”. Wyrażają wołanie do kogoś, kto ma pewną władzę i moc sprawczą. Osoba, która to wypowiada, mówi w imieniu większej liczby ludzi – podmiot zbiorowy - które coś łączy: zmęczenie, grzechy, problemy, chęć zmiany, oczyszczenia. Jest to rodzaj liryki bezpośredniej (wskazują na to zaimki – np. „nam”, „naszym”). „Prośba” jest modlitwą człowieka dorosłego, współczesnego, który nie potrafi przyznawać się do błędów, przyjmować świata takim, jakim jest. Dorośli muszą wszystko wiedzieć najlepiej i to, co ich przekracza, zamiast „budzić wdzięczność i zachwyt”, upokarza ich, upokarza ich niewiedzę. Z drugiej strony – tęsknią za „widzeniem dziecka”(„daj nam widzenie czyste niepodejrzliwe”), za tą pierwotną radością i umiejętnością czerpania jej ze sztuki, która „daje radość i oczyszczający ból”.
„Prośba” wydaje się również być swoistym rachunkiem sumienia, połączonym z aktem skruchy i poszukiwaniem pomocy Julia Hartwig w kolejnych wersach przechodzi od najniższych uczuć (zawiść) poprzez nasze słabości, niezdolność do wypowiedzenia winy, aż do tego, „co nas przekracza”, czego pojąć już nie umiemy. Jest to droga do oczyszczenia – do oczyszczenia przez sztukę, do przeżycia „katharsis”. Przerzutnie i bardzo charakterystyczne usytuowanie „przerzuconych” wyrazów spowalniają tempo wiersza, ukazując przez to, jak ważne jest zrozumienie win. Dają jakby więcej czasu na zastanowienie się nad sobą. Rozgrzeszenia jednak dostąpimy dopiero, jeśli będziemy umieli właściwie i wrażliwie przeżywać sztukę, nie tylko oglądając jak Federico Fellini wjeżdża do nieba, ale też dzięki niemu - dzięki jego sztuce – wstępować tam razem z nim. Bardzo ważnym kontekstem interpretacyjnym, który podaje autorka w rozmowie z Jarosławem Mikołajewskim jest pewne wydarzenie, które widziała i które wywarło na niej olbrzymie wrażenie - transmitowany przez telewizję pogrzeb Federico Felliniego (jednego z ulubionych reżyserów i aktorów poetki). Pokazano jego żonę – Giulietę Masinę, która machała do niego ręką, a zgromadzony tłum klaskał, wyrażając uznanie, podziw, miłość. Ten niezwykły obraz zachował się w pamięci poetki i właśnie z niego zrodził się wiersz „Prośba”.
Wiersz jest próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy sztuka jest w stanie jakoś nas zmienić, czy daje nam odpoczynek, czy jest wytchnieniem. Sztuka widziana po „felliniańsku” to sztuka celowa, która ma dać wsparcie, ukojenie. Tak samo widzi ją Hartwig- ona ma dać „odpoczynek naszym zawiścią”, „ulżyć- winom”. Sztuka ma moc sprawczą – choć nas przekracza, choć nie zawsze możemy ją zrozumieć to ma sprawić „oczyszczający ból”, dzięki niej mamy przeżyć „katharsis” – duchowe oczyszczenie. Tak wielka Sztuka ma też wynagrodzić tych, którzy ją współtworzą, między innymi Federico Felliniego
Julia Hartwig w pewnym sensie wyraża pragnienie dążenia do tego, by stać się jak Fellini – być artystą, który ukazuje dobrą drogę, wyjście z tych wszystkich zaplatanych ścieżek, „odpoczynek naszym zawiścią”, ulgę „winom, których nie śmiemy wypowiedzieć/głośno”. Jego sztuka „oczyszcza”, oddziałuje na innych ludzi, prowadząc ich do zmiany sposobu życia. Sztuka, w ten sposób rozumiana, ma wielką moc, jest czymś transcendentalnym.
Aktualizacja: 2024-06-26 16:43:49.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.