Idę półsenny, zamyślony
W jakiś bezmierny przestwór złoty,
Na sennych dalach biją dzwony,
Dzwony odwiecznej mej tęsknoty...
Naokół cisza... Mgły srebrzyste
Opowiadają mi swe baśni,
Migocą gwiazdy pozłociste
Coraz to jaśniej... jaśniej... jaśniej...
W jakieś nieznane mi przestrzenie
Mknę pełen smutku i boleści,
Po drodze mnie witają cienie,
A księżyc ziemię światłem pieści...
Dziwnie świetlistą, cichą drogą
Idę w dal senną, w dal bez końca,
Ale dla czego i do kogo?...
............
W dali drży gwiazda jaśniejąca...