Myśli przez błękitny kryształ

W dniach szukało się wróżby i znaków – chwile w mózgu pęczniały znaczeniem –
– kształt obłoków w noc śniony przypadkiem mógł się wydać w popołudnie przejrzeniem
a wieczorem, gdy deszcz szemrał z dachem –
– już wietrzyło się gdzieś niespodziankę –
(sen mógł przyjść wraz z dziecinną modlitwą znalezioną bezładnie nad rankiem)
– albo szło się za dwojgiem nieznanych
słuchać znanej – (pamiętasz?) – rozmowy –
(w deszcz, w szarugę i zimno wieczorne kwitły kwiaty wspomnieniem liliowe)
– na zakrętach uliczek bez imion mogło zbraknąć – z przeczucia – oddechu –
– lub stawało się nagle na jezdni: –
ktoś miał usta twoje twojego uśmiechu! – –
– – – – – – – –
Potem myśli chwyciło się w dłonie,
chłodem szyb orzeźwiło się oczy
i wmówiło się sobie – na zimno, że Cię można ścianami otoczyć;
zapomniało się: myśli, jak dzieci, są za bardzo, za bardzo pijane
- i że drepczą w krąg muru stłumione
- i że patrzą na Ciebie przez ścianę – –
– – – – – – – –
Aż posnęły, bo przyszedł listopad,
bo wiatr lampą latarni się słaniał: –
dnie, jak znaki zmienione na drogach umęczyły bezsensem błąkania
– i wierzyło się będzie już spokój (przytłoczyło się słońce szarugą)
– więc wierzyło się: będzie już spokój –
– więc wierzyło się: będzie na długo – –
– – – – – – – –
Gdy się prawda przysięga na kłamstwo, by w pół przeciąć, jak węzeł, zawiłość,
można poznać z bezwróżbnej rozmowy:
– w dniu, co minął bez znaków wróciłeś!
(ktoś wywrócił na biurko przypadkiem
krągłym kleksem stalowy atrament: –
wyrysuję z dwóch szyn kolejowych znów w dal mknących wężowy ornament.)
– – – – – – – –
Jutro będzie wyblakłe, jak wczoraj – chmury będą pobladłe, jak płótno,
Wezmę siny i płytki w dłoń kryształ, by się stało mniej szaro i smutno –
spojrzę w chmury przez dno lazurowe w którym rzeźby złoceniem migocą;
chmury staną się niebem błękitnym
w którym gwiazdy ogromnie się złocą.
– – jak Twe oczy – –
(Pewnie nie wiesz Ty o tym zupełnie, czymś pomyślał choć o tym przez mgnienie?
to, że oczy masz co dzień błękitne jest mi wielkim, cudownym zdarzeniem –)

6 listopada 1932

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka