Z jałowej próżno czekać plonu roli,
Widzieć, jak dęby gną się pod wichrami,
Jadowitemi wciąż oddychać mgłami
I w błocie życia tracić lot sokoli;
Myśleć, że gaśnie gwiazda lepszej doli,
Czuć, jak zwątpienia rdza serca nam plami,
I nie mieć sił już, by wstrząsnąć więzami, —
Och, któż z nas nie wie, jak to strasznie boli!
Już dziś nie śmiemy uwierzyć w nadzieję,
Bo nam się zdaje, że wiatr ją rozwieje,
Że moc fatalna wnet nić marzeń przetnie;
Jednak niech każdy walczy, orze, sieje,
Bo — czy mrok wieczny, czy kiedyś zadnieje —
Błogosławiony, kto umrze szlachetnie!