»Jako kwiat wzrasta, jak kwiat pada ścięty...«
— O wiejskich dzwonów dalekie lamenty!
O ciszy skrytych pośród niw cmentarzy! —
Nieboskłon ogniem zachodu się żarzy,
W szafir ciemnieją blade firmamenty.
— O aromaty macierzanek, mięty
W dal cicho płyną srebrną chmur okręty,
Dusza w woń cała roztapia się, marzy.
Jako kwiat.
»Jako kwiat wzrasta, jak kwiat pada ścięty...«
Bezbrzeżny spokój bez żądz, bez ponęty...
O, nędzo lśniących żywota miraży!
— Cicho! coś w grobie, czy we mnie się skarży
Coś, mrąc, trwa jeszcze w woni nieugiętej,
Jako kwiat.