Na Itace, śród tłumu mężów, niewiast, dzieci,
Stał młodzian jasnowłosy na wybrzeżu morza
I czytał — jak swych druhów ratował z zamieci
Mądry Odys, przez morskie żeglując przestworza,
Jak nań piękna Kalipso zarzucała sieci,
Jak Posejdon go nękał i wiódł na bezdroża,
A on, uszedłszy cało, wrócił do swych kmieci,
Bo go wszędy wspierała mocna ręka boża.
Głos młodzieńca do wtóru miał fal morskich szumy,
A gdy skończył, — wspomniawszy dawne przodków męstwo,
Dawną sławę swej ziemi, zapłakały tłumy
I słały za młodzieńcem swe błogosławieństwo...
I dziwne od tej chwili lud począł snuć dumy:
O wolności, o sławie... — To pieśni zwycięstwo!