Bądź pozdrowiony,
nowonarodzony!
powołany z głębiny,
z dna morskiego wyrosły,
kawałeczku otchłani.
Musisz służbę odsłużyć,
musisz siebie powtórzyć,
świat stworzyć, świat porzucić,
niezawinione winy
odkupić, i powrócić
w głębiny, na dno, do otchłani.
Bądź pozdrowiony,
nowonarodzony,
stworzycielu siebie samego!
Rośniesz — i gwiazdy się rodzą,
deszcze pluszczą po morzach,
budzą się wiatry w powietrznych przestworzach,
głębinnieją nieba odmęty,
i przecieka przez cię niepojęty
rzeczy wszelakiej ocean.
Bądź pozdrowiony,
nowonarodzony,
któryś wypłynął z ciemności,
stworzycielu siebie i świata.
Coraz mi jesteś cięższy,
coraz więcej nieba zagarniasz,
gwiazd rozpleniona owczarnia
poczyna się w ciebie zapadać,
przestwór w sobie zamykasz,
i szmer górskiego strumyka
i niezmierzony ocean.
Coraz mi jesteś cięższy,
stworzycielu i świata pożerco.
Już nie rośniesz, już świat masz w sercu.
Zatoniesz, zatoniesz, zatoniesz...
A póki... a zanim...
Bądź pozdrowiony!