Sonet 48

Autor:
Tłumaczenie: Jan Kasprowicz

Jakżeż, wychodząc, chowałem do skrytek
Najmniejsze fraszki, by nie sięgły po nie
I nie zużyły tego, co użytek
Mój li stanowi, rzezimieszka dłonie!
Lecz ty, przy którym fraszką me klejnoty,
Szczycie mych uciech i największy z smutków,
Ty się dziś zmieniasz, o luby, o złoty,
W łup pospolitych, złodziejskich wyrzutków!
Gdziem ja cię zamknął dzisiaj? O, jedynie
W schowku mej piersi, gdzieś nie jest, a przecie
Czuję, że jesteś! Nawiedzaj tę skrzynię,
Gdy chcesz, i rzucaj najswobodniej w świecie.
I stąd cię skradną! By łup zdobyć taki,
I wierność pójdzie złodziejskiemi szlaki.

Sonnet XLVIII

How careful was I when I took my way,
Each trifle under truest bars to thrust,
That to my use it might unused stay
From hands of falsehood, in sure wards of trust!
But thou, to whom my jewels trifles are,
Most worthy comfort, now my greatest grief,
Thou best of dearest, and mine only care,
Art left the prey of every vulgar thief.
Thee have I not locked up in any chest,
Save where thou art not, though I feel thou art,
Within the gentle closure of my breast,
From whence at pleasure thou mayst come and part;
And even thence thou wilt be stol'n I fear,
For truth proves thievish for a prize so dear.

Czytaj dalej: Sonet 116 - William Szekspir