Bóg mnie tu przysłał, wódz naczelny!
Opierać Mu się któż by śmiał?
„Wiem — mówi do mnie — żeś zuch dzielny,
Więc, na straconej stawion czacie,
Gdy wrogów dojrzysz, strzelaj, bracie..."
I to mój pierwszy będzie strzał.
Wystrzałem czujność zbudzę waszą,
Nie runie na was zbójów wał.
Mnie oni liczbą nie przestraszą —
Straconą czatę nim dostrzegą,
Sprzątnę swą kulką najbliższego...
I to mój drugi będzie strzał.
Próżno mnie wraża czerń obskoczy —
Co? ja na smyczę iść bym miał?
Do nieba wolne wzniosę oczy —
„Gdym innych zbawił, pozwól, Boże,
Niech sobie kulą drzwi otworzę..."
To mój ostatni będzie strzał!