Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi,
Że tak bardzo łakomi księża i tak chciwi.
Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu,
I z żywych, i z umarłych drze pleban do zdechu.
Aż ja widzę, w Krakowie, przy tej ceremonii,
Gdy biskup, święcąc księdza smaruje mu dłoni,
Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie.
Aż mi ktoś: "Święty sekret, nie pytaj się" - powi
Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi:
Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi.
Lepiej mu było głowę, niż ręce namazać,
Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać.