Prawa szlacheckie jako pajęczyna

Po cóż na sejmik, po co do proszowskiej swarnie?
Prawa pisać? Dla Boga! Pełne ich drukarnie.
Jedni o nich nie wiedzą, bo śmiele przysięgę,
Że za rok nie przeczyta tak szkaradą księgę,
A cóż ją ma pamiętać? Drudzy, chociaż wiedzą,
Nie słuchają i wszędzie przeciw prawu bredzą.
Darmo tedy kryślemy piórem po papierze,
Ani księża, ani ich słuchają żołnierze.
Tamci nas wbrew prawu klną o dziesiąte snopy,
Ci do obozu ciągnąc pustoszą nam chłopy;
Na jeden stan szlachecki wszytkie prawa walą,
By najwięcej podatków na sejmie uchwalą.
Suknią drugi zastawi, a wydać je musi,
Kiedy egzekucyja żołnierska go dusi.
Nie masz i na żołnierza, i na księdza kary.
Na swoje karki prawa piszemy bez miary,
A ci za nasze krwawe wsi kupują poty,
Aż nam przyjdzie na starość pod cudzymi płoty
Jeżeli nas tak będą z niej do końca spychać,
Opłakaną ojczyznę opuściwszy, zdychać.
Niszcząc nas podatkami żołnierz i przechodem
Wyżenie z wiosek albo wymorzy je głodem.
Pierwej nam wsi niżeli księżej lat nie stanie,
Jeśli co rok podwyższą dziesięciny na nie.
Więc póki nas oboje do końca nie znędzi,
Choć ci już na ostatniej siedziemy krawędzi,
Obierzmy jedno z dwojga, choć oboje boli:
Im się albo wybijmy poganom z niewoli,
Albo między żołnierzów wsi i między księżą
Rozdajmy, aza Turków bez szlachty zwyciężą.
Jeśli o sprawiedliwość do starszych uciecze
Szlachcic: "Potrzebny teraz żołnierz" - hetmań rzecze,
Biskup zaś: że każdy ksiądz święty jest i gdy mu
Nie zda się jego dekret: "...idźże z nim do Rzymu".
Kiedy się boskie prawa zejdzie gwałcić obu,
Karać ich o koronne nie najdziesz sposobu.
Nieświęty, niepotrzebny szlachcic dobrym rządem
Niechaj, co tamci włożą nań, dźwiga z wielbłądem.
Dosyć jego wolności, wszedszy do kościoła,
Że się do szable pomknie, że cały dzień woła.
Przebóg, od posłuszeństwa król nas wolnych czyni,
Gdzie przeciw prawu albo wolności przewini!
Gorzejśmy dziś żołnierzom i księży poddani,
Kiedy nam prawa gwałcą księża i dragani.
Krótko rzekszy, co szlachcic chłopu swemu, to ci
Szlachcicowi, kiedy ich prawo nie okroci.
Królu, o cię gra chodzi, prawda-li, co słyszem,
Że się berło nie może zgodzić z towarzyszem?
Nie daj synów koronnych sługom krzywdzić dłużej,
Albo ksiądz duszom, żołnierz ciałom ich nie służy?
Gdy należyta obu od początku świata,
Nie daj im prawa łomać, dochodzi zapłata.
Wiedzą, żeś król, sąsiedzi, niechże i ci wiedzą,
Którzy pod twoim berłem równo z szlachtą siedzą;
Przypiszesz do szczęśliwych i to swoich dzieł,
Kiedy wprawisz, wypadło co z dawnej kolei.
Racz przy tym, z któregoć Bóg dał na tronie siedzieć,
Swoją się tarczą, królu, stopniu opowiedzieć.
Słabo wojny z pogaństwem w polu poprzesz, panie,
Jeśli doma pod krzywdą wzdychają ziemianie.
Czyń w polu, czego w domu szczęśliwe zadatki,
A tak będziesz prawdziwym ojcem swojej matki.

Czytaj dalej: Zbytki polskie - Wacław Potocki