Wyganiając od jabłek Adama na zioła,
Z raju na świat, rzekł mu Bóg:
"W pocie twego czoła Będziesz pożywał chleba".
Ach, biednież go pocą,
Którzy o nich własny snop ludzie po wsiach kłocą.
Cóż, wyjąwszy ubogich plebanów niewiele,
Żaden czoła dla chleba nie poci w kościele.
"Od wieku - rzeczesz - księża dziesięciny bierą,
Starego to zakonu było manijerą,
Kmin, hanysz, miętkę, ale pszenicę i żyta
Żeby miał ksądz wytykać, nikt się nie doczyta".
"To jest Boża, żeby ksiądz z ołtarza żył, wola" -
Rzecze kto. Odpowiadam: "Z ołtarza, nie z pola,
A dziś nie wolno chłopu, aże bolą uszy,
Wziąć z pola krwawej swojej prace, choć wysuszy,
Póki jej ksiądz nie wytknie, póki nie przeliczy,
I częstokroć w gnój pójdzie dla owej wytyczy.
Często dla kasze dzieciom i kawałka chleba
Własną swoj pracę kraść oraczowi trzeba.
Po staremu (cnotliwych nie kładę w to księży)
Wziąwszy decymę, ślub, krzest i grób mu spienięży.
Pokój mają cnotliwi od takiej przywary,
W tym tylko winni, że złych puszczają bez kary".