Barkarola z Sewilli

o rannej godzinie zastałem
trzy pieśni trzy nimfy błękitne
w spokojnem morzu trzy chmury
trzy statki o żaglach z purpury

kotłem miedzianym słońca
dzwoniąc grałem symfonię
i morze z rybami napróżno
rzuca swe fale przejrzyste

cisza na morzu woalem
oplotła głowę panny młodej
pomiędzy biodra rekiny
wplotły się wieńcem mimozy

mimozy kwiaty żółte
pszczołom lotnisko wonne
dzwony z wieży miasteczka
furje pieśni pozgonne

latorośl myśli poczwarką
barwy motylich gąsienic
pełznie ścieżką jak auto
limuzyn na kołach z jedwabiu

już dawno dzwonili na wieczór
rybacy światła palą
żegluje na morzu tęsknota
wyśmiany sentyment romansu

i czarna donia w mantyli
w klatce roje motyli
czerwone szare różowe
drogi w górach tańczące

tańczą na bruku róże
a włosy kwitną rezedą
romantyzm wyłazi z baszty
księżyc na bramach sewilli

stukam młotkiem do bramy
pamięć mnie przecież nie myli
tutaj schowałem w kufrze
rękopis mego romansu

myśli co gryzą kwiaty
kwiaty więdną na murze
świerszcze polne pląsają
w kostjumach marjonetek

to myśli tak pląsają
syczą struny gitary
niedarmo morze naprożno
talizman mej miłości

łatwo dzwony rozbudzić
kwiaty zakwitną wkrótce
róże i czarne goździki
w żałobie po swojej królewnie —

 sewilla, w październiku 1929 r.

Czytaj dalej: Kolenda - Tytus Czyżewski