(Ballada).
(Marcjalowi Lalandzie).
Błyszczy szpada Lalandy
w słońcu żmija złośliwa
a byk to czarna chmura
o wstęgach krwawego deszczu
hombres! woła Lalanda
jak Roland woła na sługi
podajcie inną szpadę
promień boskiego Mitry
nadbiegli banderilleros
wielkie żółte motyle
obsiadły byka wstęgami
ogniste muchy tęczowe
cisza w krwi się kąpała
Lalanda wbił szpadę w serce
krew płynie nozdrzami byka
kaskadą Alpuharry
nadbiegli towarzysze
Manuel Aguilar „Rere“,
Francisco Chaves „Chavito“
ściskają dłoń zakrwawioną
Lalandy rękę żmijową
zapalcie gromnice żółte
mówi Lalanda do braci
przed Seńoritą w kaplicy
niech zmówię pacierz dziękczynny
palą się świece w kaplicy
wielkie oczy Madonny
patrzą ciemnemi węglami
na skrwawionego Lalandę
krew się na piasek lała
krew to jest mojej sławy
krwią tą chciałem zmyć rany
bolesne twojego Syna
krew się złączyła z ziemią
gołębie lecą ku niebu
arena ołtarz ofiarny
wielkiego boga Mitry.